Europa Polska

Góry Pieprzowe. Najstarsze polskie góry tuż obok Sandomierza

Góry Pieprzowe to dziś bardziej pagórki, których stoki dość stromo opadają w kierunku koryta Wisły. I rzecz jasna górami zwie się je zdecydowanie na wyrost, chociaż historię mają sięgającą milionów lat wstecz!

Góry Pieprzowe zwane familiarnie Pieprzówkami to najstarsze polskie góry – mają około 500 milionów lat. Tyle gwoli kronikarskiej formalności. Ale też sformułowanie „góry” jest tu zdecydowanie na wyrost, bo z uwagi na to, że mają te miliony lat, to dziś nie uświadczymy tu grani i wysokich szczytów. Ot pagóry tuż przy Wiśle, rzut beretem od pobliskiego Sandomierza i jego atrakcji. Odległość od Bramy Opatowskiej to około 3,5km.

W drodze na Góry Pieprzowe
W drodze na Góry Pieprzowe

Do rezerwatu przyrody Góry Pieprzowe można dojść górą lub dołem. Górą można dojechać samochodem lub taksówką, a dołem czeka nas malowniczy spacer po wale przeciwpowodziowym wzdłuż koryta Wisły. I właśnie ta trasa padła moim łupem. Przeszedłem przez sandomierskie błonia, potem obok oczyszczalni ścieków i oto po mojej prawej ręce sunie statek wycieczkowy, z którego pokładu turyści mogą spojrzeć przez chwilę na Pieprzówki i rozciągający się na ich obszarze rezerwat przyrody.

Spacerując przez Góry Pieprzowe

Powiem wprost: to nie jest jakiś zapierający dech w płucach widok. Ale liczyłem, że kiedy wejdę już na pagórek, oczom mym ukaże się coś bardziej spektakularnego. Ale do tego momentu jeszcze chwila, bo najpierw muszę wejść te około 60 metrów nad poziom koryta rzeki. Póki co idę wzdłuż prawdopodobnie starego koryta Wisły, bo taka rzeka jak Wisła lubi zmieniać koryta. Po prawej woda, po lewej krzaki, a nade mną śpiewają ptaki. Ale myliłby się ten, kto powiedziałby, że to idylla i nic tylko spacerować! Niestety w spokojnej kontemplacji krajobrazu i pięknych okoliczności przyrody przeszkadzają krwiożercze bestie! To chmary komarów, które są tak głodne, że nie działa na nich mój ukochany repelent czyli mugga.

Idąc wzdłuż starego koryta Wisły koło Pieprzówek
Idąc wzdłuż starego koryta Wisły koło Pieprzówek

Moskity usiłują zająć każdą nieodsłoniętą część ciała, słyszę jak bzyczą mi obok kaptura, który skrzętnie naciągnąłem na swą łysinę. Co więcej trudno jest też robić zdjęcie, bo w momencie kiedy wyciągam ręce z kieszeni i podnoszę do góry aparat, od razu na ręku siedzi mi kilka insektów i usiłuje się pożywić. Dlatego najważniejsze, to być w ruchu. Za wszelką cenę.

Ale muszę obiektywnie przyznać, że pięknie tu jest. Rzęsa pokrywa grubą warstwą powierzchnie wody, ptaki dają koncert, a zachodzące powoli słońce miękko oświetla tą scenerię. Przyznaję, że idę przed siebie bez żadnego planu. Liczę, że ścieżka zaprowadzi mnie sama gdzieś dalej. Tylko z racji tego, że wciąż idę prosto i prosto, postanawiam odbić w bok. W miejscu, gdzie wydaje mi się, że ścieżka odbija, rozwidla się, zaczynam powolną wspinaczkę. Niestety, pomyliłem się, to nie było rozwidlenie…

Skąd się wzięła nazwa Góry Pieprzowe

I w tym momencie najlepiej wdać, skąd się wzięła nazwa Gór Pieprzowych. Wystarczy spojrzeć pod nogi, by uświadomić to sobie. Otóż skały, po których idziemy kruszą się na ziarenka, które są drobne jak ziarnka pieprzu. Nawet kolor jest podobny, bo taki szary… jak sypki pieprz, tylko grubo zmielony.
Dawne osady przez miliony lat „stanęły dęba” i to co kiedyś leżało poziomo, dziś przekręciło się nawet o 90 stopni i rzecz jasna kruszy się. Zresztą zerknijcie na zdjęcia, to sami zobaczycie, o co chodzi.

W Górach Pieprzowych widać, że górotwór przekręcił pokłady geologiczne o 90 stopni a czasami więcej
W Górach Pieprzowych widać, że górotwór przekręcił pokłady geologiczne o 90 stopni a czasami więcej

Jest też legenda, która kupy się niestety nie trzyma. Wg niej jakiś mnisi zakon dawno temu miałby na zboczach pagórów sadzić pieprz. A pieprz jak wiadomo raczej nie rośnie w naszej szerokości geograficznej, za to drzewiej był na wagę złota i sprowadzany był np. z Indii.

Patrząc pod nogi, widzimy skałę, która przypomina grubo zmielony pieprz
Patrząc pod nogi, widzimy skałę, która przypomina grubo zmielony pieprz

Rezerwat Góry Pieprzowe. Pięknie tu!

I muszę przyznać, że kiedy już wyszedłem na otwartą przestrzeń, kiedy odleciały komary i w spokoju mogłem podnieść wzrok… spojrzałem na krajobraz Gór Pieprzowych. Na położoną u mych stóp wstęgę Wisły, na leżący w oddali Sandomierz i na otaczającą mnie zieleń. Zamku w Baranowie Sandomierskim nie dostrzegłem, ale może odległość jest jednak za duża.
Tu jest po prostu pięknie! Byłoby też cicho, ale niestety jakiś motolotniarz warczał mi gdzieś nad głową swoim urządzeniem do latania.

Żałuję troszkę, że nie jestem tu na przełomie maja i czerwca, bo podobno wtedy kwitną rosnące na Pieprzówkach róże. Wieść gminna niesie, że jest ich tu całe mnóstwo i wtedy zbocza wyglądają szczególnie pięknie. Niestety podczas mojej wizyty nic nie kwitnie tak spektakularnie. Zatem zaczynam szukać ścieżki, która pozwoli mi wyjść z mojej lokalizacji. Cóż, okazało się, że niestety źle skręciłem nie znalazłem się na ścieżce wiodącej zboczami wzniesień. Powrót po śladach wydał mi się zbyt ryzykowny. Jest tu bardzo ślisko na tych szarych pieprzowatych kamieniach. A moje obuwie niestety dziś nie jest obuwiem górskim.

Góry Pierzowe to dziś kruszące się iły mające 500 milionó
Góry Pierzowe to dziś kruszące się iły mające 500 milionów lat

Dlatego wychodzę z krzaków i natykam się na… porośniętą wysokimi roślinami polanę lub pole. Staram się iść jej brzegiem i unikać tego, co wygląda mi na ścieżki, bo mam nieodparte wrażenie, że to drogi, jakie zrobiły sobie dziki. A napotkać lochę z warchlakami bardzo, ale to bardzo bym, tu nie chciał.
Zatem brzegiem pobliskiego sadu dochodzę do drogi. Nie mam już czasu, by odwiedzić jedną z winnic, a szkoda. Może innym razem. Teraz przede mną jakiś 4km spacer na rynek w Sandomierzu.

A wisienką na torcie okazać się miał ostatni odcinek, kiedy jakieś 500 metrów od wielkiego skrzyżowania natykam się na sporych rozmiarów ogród pełen przekwitających już niestety róż. Magiczne miejsce. W pełnym rozkwicie musi wyglądać bajkowo. I może chociażby dla niego tu kiedyś wrócę.

Piękny ogród różany na obrzeżach Sandomierza
Piękny ogród różany na obrzeżach Sandomierza.
Oceń artykuł, jeśli Ci się podobał
[Ocen: 1 Średnia: 5]

Marzenia nigdy nie spełniają mi się same. To ja je spełniam! Dlatego jeśli tylko mogę, pakuję większy lub mniejszy plecak i jadę gdzieś w świat. Samolotem, autobusem, samochodem lecz najbardziej lubię pociągiem. Kiedyś często podróżowałem do Azji i na Bałkany. Dziś częściej spotkacie mnie w Polsce. Wolę też brudną prawdę niż lukrowane opowieści o pędzących po tęczy jednorożcach. Dlatego opisywane miejsca nie zawsze są u mnie wyłącznie piękne i kolorowe. Dużo pracuję zawodowo, a blog to po prostu drogie hobby, które sprawia mi przyjemność.

1 Comment

  1. Długa i interesująca relacja. W dodatku bardzo ciekawe zdjęcia. Gratulujemy i pozdrawiamy!

Write A Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.