Europa Polska

Zamość i jego atrakcje – spacer przez legendy i ciekawostki

Zamość odwiedziłem w czasie przedłużonego weekendu. Myślałem, że jeden cały dzień w zupełności wystarczy na zwiedzenie miasta, że Zamość nie ma aż tylu zabytków, tylu atrakcji, by poświęcić mu dwa pełne dni. I wiecie co? Myliłem się… BARDZO! A oto dlaczego.

Na początek ciekawostka: Wiecie skąd się wzięło polskie określenie „szwedzki stół”? Otóż z Zamościa właśnie! Podczas potopu szwedzkiego w roku 1656 Karol X Gustaw podbił niemal całą Rzeczpospolitą. Całą – oprócz kilku twierdz, Zamość był jedną z nich. Król szwedzki chciał jednak podejść Jana Sobiepana Zamoyskiego sposobem. Zaproponował, że wojska odstąpią od oblężenia, lecz najpierw chce ucztować on ze swoim wojskiem wraz z obrońcami w murach twierdzy. Cóż, Troją śmierdzi z daleka! Prawda?

Zatem władca Zamościa przejrzawszy plan Szweda, postanowił, że nie odmówi gościny. Jeno stoły wyniesiono za mury Zamościa. Bogato je zastawiono, ale nie postawiono żadnego krzesła, zydla czy choćby pieńka. Szwedzi ucztować musieli na stojąco. Stąd też nazwa „szwedzki stół.” Takie to wytłumaczenie legendy. Aha, co do zdobycia twierdzy Zamość, najeźdźcy też musieli się obejść. Smakiem 🙂

Zrewitalizowane mury obronne Zamościa. To była naprawdę potężna twierdza. Nic dziwnego, że Szwedzi obeszli się smakiem i nie weszli do jej środka.
Zrewitalizowane mury obronne Zamościa

Zamość. Czy warto tu przyjechać

Spis treści

Odpowiedź na powyższe pytanie jest dość oczywista: Tak, warto zwiedzić Zamość. Można zaplanować przyjazd na weekend, a można też sobotę i niedzielę poświęcić na połączenie atrakcji Zamościa i odwiedziny np. w pobliskim Zwierzyńcu, a także na Roztoczu. Tylko czy jest sens rozmieniać się na drobne, jeśli samo miasto hetmana Zamoyskiego ma wiele atrakcji? Tym bardziej jeśli połączymy zwiedzanie z eksploracją lokalnych knajpek.

A zatem w skrócie: co zobaczyć w Zamościu. Po pierwsze Rynek Wielki oraz dwa inne rynki. Do tego można zwiedzić podziemną trasę turystyczną, dawne kazamaty dla wojska i cytadelę z ponurą historią. Oprócz tego jest piękna katedra i widok z pobliskiej dzwonnicy. Dla lubiących muzea i piękne freski jest muzeum w kamieniach ormiańskich. Stoi też w Zamościu… kotwica, mimo, że do morza stąd daleko. Do obejrzenia jest kilka starych bram i piękny park aaa i ciekawe podwórka oraz ulice. I jako wisienkę na torcie dodam synagogę, w której obejrzeć można zwój tory – to rzadkość! Oj trudno się w Zamościu nudzić. Nawet podczas jedzenia obiadu na rynku, człowiek widzi piękny ratusz i ozdobne kamienice.

Ozdobne kamieniczki ormiańskie na zamojskim Rynku Wielkim
Ozdobne kamieniczki na zamojskim Rynku WIelkim

Skąd się wziął Zamość

To że Zamość powstał, to połączenie wielu czynników. Spotkało się potężne ego, genialny architekt, zaufanie, ogromne fundusze a także potrzeby obronne Polski. Ogromne ego i równie duże fundusze posiadał fundator miasta hetman Jan Zamoyski. To on obdarzył zaufaniem jeśli nie genialnego to przynajmniej wybitnego architekta Bernardo Morando podobno rodem z Padwy. Także fakt, że w okolicy nie było twierdz, które w razie wojen mogłyby powstrzymywać postępy wrogich wojsk, nie był bez znaczenia. Zamość był jak samotna wyspa pośród równin. Miał się bronić i miał bronić drogi do wnętrza Rzeczpospolitej.

Makieta dawnego Zamościa.
Makieta dawnego Zamościa

Tym to sposobem, 10 kwietnia roku 1580 Jan Zamoyski wydał akt lokacyjny nowego miasta. Zamościa! Zamość to rzadki przypadek kiedy potężny magnat zdaje się na architekta, w tym przypadku Bernardo Morando i ufając mu, pozwala mu zaprojektować miasto!
Ale o historii Zamościa przeczytacie niżej.

Poza tym w internecie i przestrzeni publicznej, jeśli szukacie informacji o Zamościu i jego atrakcjach, często spotkanie określenia „perła renesansu” i „Padwa północy”. Ale to po prostu niewiele znaczący bełkot. Żadną perłą Zamość nie jest, ma swoje wady i zalety, tak samo nie jest żadną Padwą. Zamość jest Zamościem i dlatego jest piękny. Nie musi niczego udawać, by warto było przyjechać, zachwycić się i zwiedzać. Po prostu dobrze się czuć.

Zamość. Pierwsze wrażenie

Na zwiedzanie atrakcji Zamościa udałem się już z samego rana i jak się łatwo domyślić, zacząłem zwiedzanie od serca miasta. Zamojski Rynek Wielki o poranku tętnił jeszcze rytmami disco polo. Nie, to nie wczorajsza impreza się przedłużyła, to obsługa jednej z restauracji przygotowywała swój lokal na kolejne otwarcie. Praca przy muzyce jest zawsze przyjemniejsza. Jedni lubią jazz, drudzy hip hop, a trzeci disco polo. Ich sprawa.

Rynek w Zamościu to wizytówka miasta i pewnie większość z Was widziała na zdjęciach budynek Ratusza z charakterystycznymi schodami prowadzącymi do wejścia. O 8:30 turystów tu jeszcze niewielu, tak samo jak i lokalnej ludności. Szczególnie ta ostatnia nie ma tu czego szukać o poranku, jeśli oczywiście tu nie pracuje. I to jest powód dla którego rano przestrzeni nie trzeba dzielić z tłumami i można w spokoju obejrzeć kolorowe, pięknie odnowione kamienice.

Szczególną uwagę zwrócicie zapewne na fasady na północnej pierzei (kamienice ormiańskie), bo one są genialnie zdobione. Tak wyglądała kiedyś większość kamienic, ale niestety Rosjanie, którzy rządzili tym miastem podczas zaborów, skuli ozdoby lub doprowadzili do takiego zaniedbania budynków, że sztukaterie zaczęły się sypać.

Kamienice ormiańskie i ratusz w Zamościu
Kamienice ormiańskie i ratusz w Zamościu

Co jest jeszcze istotne dla wyglądu miejsca to fakt, że pomijając Ratusz, dookoła całego placu można przejść podcieniami. Latem, w słoneczny dzień wydają się one być niepotrzebne, ale w czasie deszczu lub zimą można się schronić. W taki słoneczny dzień, w jaki ja byłem w Zamościu, turyści siedzieli w wystawionych na zewnątrz ogródkach. Pustką ziały wnętrza knajpek oraz piwnice. W czasie słoty jestem pewien, że jest odwrotnie i znakomicie spędza się czas w historycznych wnętrzach. Chodząc podcieniami, jedyne na co trzeba uważać, to kelnerzy i kelnerki, którzy uwijają się jak w ukropie, by obsłużyć gości. I rzecz jasna warto też zwrócić uwagę na portale, prowadzące do domów. Nie wszystkie rzecz jasna, ale niektóre są przepięknej urody!

Jak zwiedzać Zamość?

A potem uczyniłem coś, co zaważyło na moim spojrzeniu na Zamość. Poszedłem do informacji turystycznej zapytać się o to, co można tu robić jako turysta. Jakie są atrakcje Zamościa, co zwiedzić i dlaczego. Po chwili okazało się, że jedną z atrakcji jest 45 minutowa przechadzka z przewodnikiem podziemiami Ratusza, zaś zaraz po niej jest kolejna grupa, która uda się na około trzyipółgodzinne zwiedzanie Zamościa – także z przewodniczką. I wiecie co zrobiłem? Poszedłem z pierwszą grupą i zapisałem się na zwiedzanie wraz z drugą.

Przejażdżka karocą - jedna z atrakcji turystycznych Zamościa. Jak widać w ten sposób też można zwiedzać Zamość.
Przejażdżka karocą – jedna z atrakcji turystycznych Zamościa

Szczególnie ta druga opcja była ciekawa, bo cena za przewodnika wynosiła 150 zł i dzielona była na wszystkich uczestników grupy, ale nie więcej niż 15 osób. Jak ja uwielbiam spotykać i słuchać pasjonatów swoich małych ojczyzn. Tym sposobem dzień, który chciałem przeznaczyć na przysłowiowe włóczenie się po mieście, zszedł mi na zwiedzaniu i chodzeniu za przewodnikami. Rzecz jasna absolutnie tego nie żałuję. Tym bardziej, że panie przewodniczki opowiadały tak ciekawie, że do Zamościa po prostu wróciłem. I to co czytacie, to efekt tych dwóch wyjazdów, skondensowanych w jednej relacji.

Rynek i ratusz

Rynek i ratusz to zazwyczaj serce każdego miasta i nie inaczej jest w Zamościu. Chociaż rynków jest tu więcej, bo oprócz głównego placu czyli Rynku Wielkiego o rozmiarach 100 na 100 metrów, architekt Bernardo Morando zaprojektował dwa mniejsze. To rynki bardziej użyteczne: Rynek Solny i Rynek Wodny.

Podcienia w Zamościu otaczają cały Rynek Wielki. Warto zwracać na detale jak np. pięknie rzeźbione portale wejściowe do kamienic.
Podcienia w Zamościu otaczają cały Rynek Wiellki

Rzecz jasna główne życie miejskie toczy się na Rynku Wielkim. Tu na przykład miałem okazję trafić kiedyś na koncert ku czci Jana Pawła II. Ma to niestety wady, bo wielka scena ustawiana jest tuż przy kamieniczkach ormiańskich, co psuje wygląd placu. Ale co poradzę? Ludzie chcą się bawić i trudno im tego zabronić.

Kamienice ormiańskie

Będąc na środku placu zwrócicie uwagę na wyżej wymienione piękne kolorowe kamienice północnej pierzei. Kiedyś takich pięknych kamienic było więcej, ale dziś oczy cieszą tylko te – można powiedzieć, że to ostańce. To kamienice ormiańskie. Nazwa pochodzi od ich pierwszych posiadaczy czyli Ormian. Jan Zamoyski sprowadzał do miasta wszystkich, którzy mogli przyczynić się do jego rozwoju. A Ormianie w tamtych czasach prowadzili handel na szeroką skalę. Stąd ich obecność w zakładanym Zamościu. Dziś w trzech z nich mieści się Muzeum Zamojskie.
Ale kilka słów więcej o kamienicach

Kamieniczki na Rynku Wielkim w Zamościu
Kamieniczki na Rynku Wielkim w Zamościu
  • Żółta kamienica pod adresem Ormiańska 22 jest nazywana Pod Madonną lub Sołtanowską. Skąd nazwa? Oto na frontonie Matka Boska depcze smoka!
  • Niebieska kamienica pod adresem Ormiańska 24 jest nazywana Pod Małżeństwem lub też określa się ją jako Szafirowa (od koloru). Nazwa pochodzi od płaskorzeźby kobiety i mężczyzny na elewacji.
  • Czerwona kamienica pod adresem Ormiańska 26 nazywana jest Pod Aniołem, Pod Lwami lub też kamienicą Bartoszewiczów. Na froncie mamy płaskorzeźby Lwa, skrzydlatego smoka, a w niszy stoi spokojnie Archanioł Gabriel.
  • Ciemnożółta kamienica pod adresem Ormiańska 28 to kamienica Rudomiczowska. Jej wystrój nie wyróżnia się niczym szczególnym, stąd też nie ma przydomku (poza kolorem)
  • Zielona kamienica pod adresem Ormiańska 30 to kamienica Wilczkowska. Położona jest narożnie przy ulicy Solnej. I to na rogu znajdują się zdobienia. Z jednej strony Jan Chrzciciel, który chrzci Jezusa, a z drugiej Matkę Boską.
Kamienica Pod Madonną w Zamościu
Kamienica Pod Madonną w Zamościu.
Zdobienia jednej z kamienic ormiańskich w Zamościu
Zdobienia jednej z kamienic ormiańskich w Zamościu

Muzeum Zamojskie i historyczne wnętrza

A jeśli chodzi o mieszczące się w trzech z kamienic muzeum, to warto wejść do środka i zobaczyć nie tylko piękne wystawy. Przede wszystkich warto wejść dla zachowanych i zrekonstruowanych wnętrz. Zobaczymy tam np. ozdobne portale okienne rzeźbione w kamieniu, tak samo jak portale wejściowe do pomieszczeń. Do tego ozdobne freski na ścianach i gzymsach i jeszcze drewniane sufity. A jakże! Także ozdobne!

Wnętrze jednej z komnat w Muzeum Zamojskim
Wnętrze jednej z komnat w Muzeum Zamojskim

Dodatkowo na wystawie jest pozłacane berło Akademii Zamoyskiej, a także makieta dawnego Zamościa. Miasta takiego, jak zostało zaprojektowane i zbudowane przez fundatora. Dla przykładu na makiecie stoi pałac Zamoyskich. Dziś go już nie ma. Oryginał spłonął, a to co odbudowano było przebudowywane i dziś nie przypomina pierwowzoru.

A kiedy będziecie po raz któryś z rzędu przechodzili przez rynek, zwróćcie uwagę, że wszystkie pierzeje, oprócz tej z ratuszem, mają po 8 kamienic w rzędzie. I to tu stoi kamienica, w której mieszkał projektant miasta – Bernardo Morando – adres to ul. Staszica 25 czyli na rogu rynku. Tak, nie wyróżnia się niczym szczególnym. Ale za to jeśli zrobicie rundkę podcieniami kamienic przy rynku, zobaczycie kilka bardzo ładnych portali wejściowych. Warto poświęcić im więcej niż tylko chwilę.

Ratusz w Zamościu

Zazwyczaj to ratusz był i jest najwspanialszą budowlą w mieście. Jednak za czasów Jana Zamoyskiego tak nie było. Przecież najpiękniejszy miał być pałac właściciela! Zamość był przecież miastem prywatnym. Z tego powodu ratusz pierwotnie nie był tak okazały. Dość powiedzieć, że te monumentalne schody, które dziś są niemalże symbolem Zamościa, zostały zbudowane dopiero w drugiej połowie XVIII wieku. Wcześniej od tej strony elewacja ratusza była w tej samej linii, co reszta kamienic. Co więcej, pełnił nie tylko funkcje urzędowe, ale także handlowe! Czysty pragmatyzm! Skoro może zarabiać na siebie, to dlaczego z tego nie skorzystać?
Dodatkowo ratusz wyróżnia wysoka, bo mierząca 52 metry wieża. Niestety nie można na nią wchodzić. A szkoda.

Ratusz i Rynek Wielki czyli główny plac Zamościa
Ratusz i Rynek Wielki czyli główny plac Zamościa.

Warto wejść na wspomniane schody. Wtedy przy wejściu do ratusza zobaczymy tablice. Jedna upamiętnia wpisanie Zamościa na listę UNESCO w 1992 roku, obok jest pamiątka pielgrzymki Jana Pawła II do Zamościa. Po prawej zaś zobaczymy Krzyż Grunwaldu III klasy, którym zostało odznaczone miasto za PRLu.
Najstarsza zaś jest płaskorzeźba przedstawiająca św. Tomasza apostoła, trzymającego tarczę z trzema włóczniami.

I teraz ciekawostka: chociaż ratusz wydaje się być idealnie symetryczny, to taki nie jest. Lewa strona jest o 130 cm. szersza od prawej. Ale architektonicznie tak to zgrabnie zrobiono, że zupełnie tego nie widać. Sami przyjrzyjcie się zdjęciu, które zamieściłem powyżej.

Wejście do ratusza w Zamościu
Wejście do ratusza w Zamościu.

Polecam przyjść na Rynek Wielki o godzinie 12:00 w sezonie letnim. Wtedy to z wieży ratuszowej rozlega się hejnał. Co ciekawe, jest grany tylko na trzy strony świata. Według legendy dzieje się tak dlatego, że Jan Zamoyski zabronił grać hejnału w kierunku Krakowa. W Krakowie mieszkał wtedy król Zygmunt III Waza, z którym Zamoyski fundamentalnie się nie zgadzał. Ot, taka kolejna ciekawostka.

Codziennie o godzinie 12stej trębacz gra hejnał z ratuszowej wieży. Gra na wszystkie trzy strony świata, bo przecież w kierunku Krakowa nie wypada!
Codziennie o godzinie 12stej trębacz gra hejnał z ratuszowej wieży. Gra na wszystkie trzy strony świata, bo przecież w kierunku Krakowa nie wypada!

Podziemne trasy turystyczne

Oficjalnie podziemna trasa turystyczna jest jedna i mieści się w podziemiach ratusza. Ale ta nieoficjalna, to trasa biegnąca wewnątrz dawnego bastionu VII, na której zwiedzamy potężne umocnienia dawnej twierdzy.

Zacznijmy zatem od pierwszej, biegnącej pod ratuszem. Zobaczymy na niej efekt odkryć archeologicznych z XIX i XX wieku. Ale zanim to nastanie, wraz z przewodniczką przejdziemy dookoła ratusza i usłyszymy troszkę o historii miasta, bo bez tego trudno zrozumieć to, co pokazane będzie w podziemiach.
Po zejściu pod powierzchnię ziemi obejrzymy na przykład zrekonstruowane więzienie, bo przecież także ono istniało przez jakiś czas w podziemiach. Ale żeby nie było tylko mrocznie, spojrzymy też na cysternę na wodę oraz studnię z XIX wieku. Ogólnie szału nie ma i najciekawsza jest opowieść przewodniczki.

Rekonstrukcja celi więziennej w podziemiach ratusza w Zamościu
Rekonstrukcja celi więziennej w podziemiach ratusza w Zamościu

Podziemna trasa fortyfikacyjna

Trasa Turystyczna Bastion VII czyli nadszaniec. Także i ta trasa nie jest dostępna do samodzielnego zwiedzania. Zbiórka chętnych jest przy kasie, a potem w całkiem pokaźnej grupie, idziemy na zwiedzanie. Najpierw przewodnik opowiada historię miasta, a potem jest część właściwa. Przechodzimy przez bramę w dawnym nadszańcu i wchodzimy w kazamaty.
Latem to bardzo przyjemna trasa, bo pomimo tego, że na zewnątrz panują upały, to jest przyjemny chłód. Obchodząc trasę, podążamy ścieżkami, które kiedyś pokonywali żołnierze. Widzimy tu stanowiska strzeleckie dla żołnierzy, którzy stąd widzieli przedpole twierdzy. Ale także jest pomieszczenie ze stanowiskiem artyleryjskim.

Trasa Turystyczna Bastion VII. Zrekonstruowane stanowisko artyleryjskie
Trasa Turystyczna Bastion VII. Zrekonstruowane stanowisko artyleryjskie.
Podziemna trasa turystyczna poprowadzona w nadszańcu
Podziemna trasa turystyczna poprowadzona w nadszańcu.

Miejsce bardzo skojarzyło mi się z twierdzą w Srebrnej Górze, bo tam przewodnik też opowiadał, że niemal wszyscy artylerzyści głuchli. Cóż, strzelanie z armaty w zamkniętym pomieszczeniu musiało się tak kończyć.
Zwiedzanie trwa około godziny. Kończy się na platformie bastionu VII, gdzie rozłożono obóz wojskowy. Można tu (odpłatnie rzecz jasna) oddać strzał z armaty, postrzelać z łuku i takie tam.

Katedra. Wawel Zamoyskich

Dawna kolegiata czyli obecna katedra w Zamościu
Dawna kolegiata czyli obecna katedra w Zamościu

Najpierw małe wyjaśnienie: katedrą ten kościół jest od niedawna, bo dopiero od 1992 roku. Wcześniej był zwyczajną kolegiatą. Chociaż wyraz „zwyczajną” trzeba tu wziąć w cudzysłów. Bo o ile z zewnątrz świątynia jest dość przysadzista (mierzy 45 na 15 metrów), to wnętrze jest może nie zjawiskowe, co raczej lekkie. Kościół jest w typie bazylikowym. Ma trzy nawy – główną i dwie po bokach. Zbudowano ją w stylu renesansu lubelskiego, a wspomniane wymiary nawiązują do rozmiarów ówczesnego Zamościa, tylko 15 razy mniejszego. Wewnątrz możemy zobaczyć 9 kaplic, z czego najważniejsza usytuowana jest na prawo patrząc w kierunku ołtarza. Kaplica Zamoyskich pw. Przemienienia Pańskiego.

Płyta nagrobna Jana Zamoyskiego
Płyta nagrobna Jana Zamoyskiego

To tu w podłodze umieszczona jest płyta nagrobna z czarnego marmuru. Płyta fundatora Zamościa – Jana Zamoyskiego. Cała kolegiata jest można powiedzieć kaplicą grobową rodu Zamoyskich, bo to w kryptach katedry byli chowani. Ale wróćmy do nagrobka Tomasza Franciszka Zamoyskiego, bo to jedna z piękniejszych rzeźb, jakie widziałem. Bardzo przypomina mi jeden kobiecy nagrobek z cmentarza Łyczakowskiego we Lwowie, ale to możecie przeczytać pod tym linkiem.

W Zamościu Tomasz leży w śmiertelnej pozie, z naturalnie zwisającą ręką i drugą na piersi. Nad nim pochyla się dziecko… lub wg innych interpretacji anioł, wskazując mu drogę do nieba. Lubię ten nagrobek. Za naturalność i jakiś taki spokój, który z niego bije. Non omnis moriar – nie wszystek umrę, choćby i tylko pomnik po mnie został.

Nagrobek Tomasza Franciszka Zamoyskiego
Nagrobek Tomasza Franciszka Zamoyskiego

I tak jak napisałem, kolegiata przez stulecia była ważnym miejscem dla rodu Zamoyskich, tu składali przysięgę na wierność ordynacji. Tu też spoczywali na wieczny odpoczynek. I w krypcie pod podłogą można zobaczyć trumny, w których znaleźli ostateczny kres ich ziemskiej drogi. Wejście do krypty jest płatne – tak tylko nadmienię gwoli kronikarskiej dbałości.

Trumna hetmana Jana Zamoyskiego, którą można oglądać w podziemiach katedry w Zamościu
Trumna hetmana Jana Zamoyskiego, którą można oglądać w podziemiach katedry w Zamościu

Ale z podziemi wyjdźmy do kościoła i spójrzmy nad głowy. Dawniej było tam bardziej strojnie, jednak w XIX wieku na polecenie władz rosyjskich skuto część ozdób, które świadczyły o wotywnym charakterze świątyni. W końcu Jan Zamoyski skutecznie i z sukcesami walczył z Rosją. Ale mimo wszystko warto podnieść głowę. Chociażby po to, by zobaczyć ozdobne rozety. Jest ich 85 i według legendy kamieniarz, który je wykonywał, założył się, że żadna nie będzie taka sama jak reszta. I prawie mu się udało, prawie, bo znalazły się dwie identyczne. Dlatego jak głosi legenda, artysta skuł jedną rozetę. Zatem to test na spostrzegawczość, czy uda się Wam wypatrzeć puste miejsce. Mnie się nie udało.

Zdobienia wnętrza katedry w Zamościu
Zdobienia wnętrza katedry w Zamościu.

A kiedy już będziecie mieli dość wnętrza, zapraszam do wejście kilkanaście metrów nad ziemię. Przed Wami dzwonnica. Można na nią wejść i zrobić zdjęcie Zamościa z lotu ptaka. Ok, może nie jest to najpiękniejsza panorama jaką w życiu widziałem, ale wciąż uważam że nie jest to stracony czas i pieniądze. Co ciekawe, tak samo uważałem po wejściu na Bramę Opatowską w Sandomierzu. Chyba na stare lata stałem się zbyt wymagający. Za wiele w życiu widziałem i za dużo porównuję.

Panorama Zamościa widziana z wieży katedralnej
Panorama Zamościa widziana z wieży katedralnej

Rotunda. Miejsce kaźni

Rotunda Zamojska zwana też czasami cytadelą, to jedno z umocnień miasta, które zostało zbudowane w latach 1825 – 1831. Rotunda jest wysunięta około 500 metrów od starych obwarowań miasta (od bastionu II) i jako działobitnia miała chronić przedpole miasta. Jednocześnie była połączona z Zamościem drogą ukrytą w wykopie i ochranianą przez fosy. Więcej nad militarnymi względami rozwodzić się nie będę.

Tragiczna historia dawnej fortyfikacji przyszła wraz z wkroczeniem do Zamościa Niemców. W Czerwcu 1940 roku utworzyli oni w tej dawnej działobitni obóz przejściowy dla ludności aresztowanej w ramach akcji AB (likwidacji polskiej inteligencji i ruchu oporu). Do dziś przekraczając bramę, widzimy dawne drewniane wrota, a na nich biały napis w języku niemieckim. Gefangenen Durchgangslager Sicherheitspol  czyli w tłumaczeniu Niemiecki obóz przejściowy dla więźniów policji bezpieczeństwa. 

Napis po niemiecku, który przetrwał do dzisiejszych czasów na oryginalnych wrotach prowadzących do dawnego obozu
Napis po niemiecku, który przetrwał do dzisiejszych czasów na oryginalnych wrotach prowadzących do dawnego obozu

W dawnych przestrzeniach artyleryjskich stworzono cele. Egzekucje przeprowadzano na miejscu. Robiono to po lewej stronie od wejścia, tu gdzie są te rozwalone mury. Szacuje się, że Niemcy zabili tu około sześć do 8000 ludzi. Zwłok trzeba się było jakoś pozbyć. Dlatego ciała palono na stosie na środku dziedzińca, prochy zaś wsypywano do przepływającej obok rzeczki. Po wyzwoleniu obozu, kiedy przekopywano teren, okazało się, że na głębokość ponad metra wsiąkł tłuszcz. Z palonych ludzkich ciał.
Ponure to miejsce. Tu raczej nikt głośno nie rozmawia, kiedy zwiedza kolejne cele, przechodząc dookoła wnętrzami rotundy i oglądając wystawy. A wystawy rzecz jasna poruszają czasy wojennych zbrodni.

Miejsce, w którym Niemcy dokonywali egzekucji w obozie założonym w Rotundzie (dawnej działobitni)
Miejsce, w którym Niemcy dokonywali egzekucji w obozie założonym w Rotundzie (dawnej działobitni)

Historia Zamościa w skrócie

O tym, że genialny architekt i hojny mecenas spotkali się i razem postanowili stworzyć dzieło, które przetrwało ich obydwu, wspomniałem na początku artykułu. Teraz czas na więcej detali tej współpracy. Zamość powstał na równinie, wtulony między dwie rzeki, które wraz z bagnami, zapewniały mu dobre warunki obronne. Powstał w tym miejscu także dlatego, że kraj potrzebował twierdz, w których chroniłaby się okoliczna ludność, ale także które stawałyby na drodze wroga. Na wschodzie dawnej Rzeczpospolitej było ich niewiele. Były oczywiście dalekie twierdze w Chocimiu i kolejna w Kamieńcu Podolskim, był też niedaleki Lwów, ale to wciąż było mało, by chronić kraj.

Pomnik Jana Zamoyskiego, fundatora Zamościa
Pomnik Jana Zamoyskiego, fundatora Zamościa

W 1580 roku pod czujnym okiem Bernardo Morando zaczęła się budowa Zamościa. Twierdzy, ale także miasta. W założeniu miasta idealnego, czyli modnej wtedy koncepcji urbanistycznej. W teorii miasto powinno być symetryczne, ale architekt nie był w ciemię bity i dostosował kształt Zamościa do rzeźby terenu, np. opierając mury o rzekę i bagna. Jednak wewnątrz murów panowała już symetria.

Na przestrzeni 600 na 400 metrów wydzielono szachownicę ulic. Dookoła zaczęto budowę kamienic oraz budynków użyteczności publicznej. Nie zapomniano także o tak ważnych funkcjach jak handel, bo to miał być krwiobieg Zamościa. Zresztą, przecież miało powstać miasto idealne… a to jak wiadomo musiało mieć głowę, kręgosłup, serce… I takie funkcje wraz z konkretnymi budynkami Morando zaprojektował.

Miasto w zamiarze idealne

Dlatego powstał potężny Rynek Wielki czyli centralny plac miasta o wymiarach 100×100 metrów. Ale on był przeznaczony na wydarzenia wielkie, jak przysługujący miastu trzy razy do roku jarmark. Do codziennego handlu służyły dwa mniejsze miejsca Rynek Wodny i Rynek Solny. Oczywiście miejsca przeznaczono też na kościoły z katedrą na czele (chociaż status katedry świątynia uzyskała bardzo niedawno).

Po zniszczeniach i licznych przebudowach dawny pałac Zamoyskich w niczym nie przypomina już pałacu. Bardziej podobny jest do... zwykłego bloku
Po zniszczeniach i licznych przebudowach dawny pałac Zamoyskich w niczym nie przypomina już pałacu. Bardziej podobny jest do… zwykłego bloku. A przecież w zamyśle ten pałac był „głową” całego organizmu.

Co ciekawe, początkowo planowano, że miasto będą zamieszkiwali tylko katolicy, ale… Ale okazało się, że większe profity i zyski można uzyskać, jeśli wprowadzi się w mieście wolność wyznań. I tym to sposobem do dziś na Rynku Wielkim cieszą nas piękne, ozdobne i bajecznie kolorowe ormiańskie kamieniczki. Można je śmiało uznać za drugi po ratuszu symbol miasta!

Miasto zostało też zbudowane bardzo elastycznie. Budynki i przestrzenie mogły zmieniać funkcje. Takim przykładem jest giełda w Zamościu. W zamiarze miała Janowi Zamoyskiemu przysparzać dochodów, ale niestety nie było chętnych na prowadzenie tam działalności. Dlatego zamiast niej, powstał następnie… kościół. Ale kolejnym przykładem na to, że miasto mogło pomieścić wiele funkcji jest budynek Akademii Zamojskiej.

Początkowo nie było jej w planie, jednak Jan Zamoyski miał dalekosiężne plany. Inwestycja w wiedzę i naukę od lat wśród ludzi mądrych i wykształconych uchodzi za dobry pomysł. Co prawda świetna uczelnia dość szybko podupadła i poziom kształcenia nie był już tak wysoki. Bez światłego sponsora uczelnia egzystowała aż do roku 1784, kiedy placówkę zamknięto.

Twierdza (początkowo) niezdobyta

Zamość był twierdzą potężną i wciąż modernizowaną. Wznoszono też nie tyle coraz potężniejsze mury, co umacniano tereny przed miastem. Pojawienie się artylerii, wymagało odrzucenia wroga daleko na przedpolu. Umocnienia pomogły, bo podczas wspomnianego na początku potopu szwedzkiego, wróg nie zdołał zająć miasta. A tylko kilka miast ówczesnej Rzeczpospolitej zostało wtedy niezdobytych: Jasna Góra, Gdańsk i twierdza w Łańcucie.

Ale i Herkules dupa, kiedy wrogów kupa, jak głosi przysłowie. Dlatego także i Zamość został w końcu zdobyty. Stało się tak w czasie wojny północnej, niestety miasto ucierpiało.
Ciekawostką jest, że Zamość zdobyli też szturmem… Polacy! Tak, w roku 1809 na rezydującą w twierdzy załogę austriacką uderzyły wojska księstwa warszawskiego. Polska, przypominam, była wtedy pod zaborami i jako państwo nie istniała.
Ostatni ciekawy epizod Zamościa jako twierdzy nastąpił podczas powstania listopadowego. Po opanowaniu miasta, stało się ono bazą wypadową polskich powstańców na rosyjskie wojska stacjonujące w okolicy. Cóż, nie potrwało to długo, bo jak wiemy powstanie przegraliśmy. Warto tylko wspomnieć, że Zamość poddał się jako ostatni.

Brama Szczebrzeska wiodąca do Zamościa
Brama Szczebrzeska wiodąca do Zamościa.

Ale i tak uważam, że punktem obowiązkowym jest spacer dookoła czerwonych murów Twierdzy Zamość. Tylko wtedy w pełni docenicie kunszt fortyfikatorów. A wieczorem w świetle podświetlonych, ceglanych murów całość wygląda po prostu bajecznie.

Arsenał. Ciekawe muzeum wojskowości

Arsenał, a konkretnie chęć zwiedzenia go był jednym z powodów mojego powrotu w celu zwiedzania Zamościa.
Muzeum składa się z trzech części. Pierwszą jest multimedialny pokaz historii miasta. Odbywa się kilka razy dziennie, a o konkretnej godzinie dowiecie się, kupując bilet. Wchodzimy do małej sali przypominającej kinową, gaśnie światło i… zaczyna się opowieść o najważniejszych faktach z historii Zamościa. Zacznijcie od tego zwiedzanie i spacer po atrakcjach, to ułatwi Wam wybór, co chcecie obejrzeć i w jakiej kolejności.

Muzeum Arsenał w Zamościu
Muzeum Arsenał w Zamościu.

Kolejną częścią muzeum Arsenał jest wystawa na dwóch piętrach dawnej składnicy amunicji. Zobaczymy tu stare mundury oraz broń. W sumie muzeum, jakich w Polsce wiele, zatem pewnie drugi raz bym tu nie poszedł.
Za to bardzo podobało mi się w tej części Arsenału, którą urządzono w dawnych murach obronnych. Tu pod przezroczystym dachem zgromadzono dziesiątki sprzętów bojowych z mniej odległych dla nas czasów. Jest tu helikopter Mi-2, ale tuż obok stoi też słynny czołg T-34 w wersji 85.

Wystawa militariów w muzeum Arsenał
Wystawa militariów w muzeum Arsenał.

Oprócz nich mamy tu też całe zatrzęsienie armat różnorodnego kalibru. A do tego przekroje przez bunkry i stanowiska obronne typu okopy. Pozwala to na naprawdę ciekawe zapoznanie się z techniką wojskową i warunkami panującymi na polu walki. Rzecz jasna tylko teoretycznie.
Więcej na stronie internetowej Muzeum Arsenał.

Zamość wieczorem i nocą

Twierdzy Zamość już nie ma, ale obwarowania po tym, jak przywrócono je z niebytu, znów robią wrażenie. Dziś nie muszą już odstraszać wroga, nikt nie będzie tu przeprowadzał szturmów. Za to gorąco polecam Wam wyjście za mury, szczególnie od strony tak zwanej Wielkiej Zalewy, czyli miejsca, gdzie kiedyś były okalające Zamość bagna i zbiornik wodny. Z niego napełniano broniące miasto fosy. Czerwone cegły widziane ze stromych nasypów będących częścią fortyfikacji, prezentują się nader romantycznie, a jeśli do tego dodamy jeszcze podświetlone gmachy świątyń, to będzie to widok dłuższej kontemplacji.

Co więcej, miasto by uczynić okolicę jeszcze bardziej atrakcyjną zainwestowało. Nad linią kolejową, która wrzyna się w dawne umocnienia i przecina je, zbudowano kładkę. Most Zakochanych jak głosi nazwa. Stąd panorama miasta też jest malownicza, chociaż troszkę przesłaniają ją drzewa.

Most Zakochanych czyli kładka nad torami kolejowymi w Zamościu
Most Zakochanych czyli kładka nad torami kolejowymi w Zamościu

Chociaż wieczorem życie miasta toczy się obok Rynku Wielkiego. Tu setki turystów i miejscowych siedzą pod parasolami przy kolacji, drinku lub piwie. I nawet kiedy przyjechałem do Zamościa w czwartkową noc, bez problemu znalazłem otwartą knajpkę. Co po doświadczeniach z Kazimierza Dolnego nie było dla mnie oczywiste. Tam o godzinie 22 niemal zwijano już asfalt. Tu w wielu knajpach kelnerzy wciąż zbierali zamówienia i uwijali się między stolikami. Ale jak ktoś nie ma ochoty niczego jeść lub pić, może po prostu usiąść na brzegu kwietnego klombu i podziwiać pięknie podświetlony nocą budynek ratusza.

Na Rynku Wielkim dzieją się najważniejsze wydarzenia Zamościa
Na Rynku Wielkim dzieją się najważniejsze wydarzenia Zamościa.
W sezonie restauracje na Rynku w Zamościu działają do późnych godzin nocnych
W sezonie restauracje na Rynku w Zamościu działają do późnych godzin nocnych.

Synagoga w Zamościu i rzadka atrakcja

Synagoga w Zamościu zasługuje na osobny choćby i mały rozdział w artykule o atrakcjach miasta. Bożnica zasługuje na uwagę chociażby dlatego, że mimo drugiej wojny światowej i ludobójstwa, którego dopuścili się Niemcy na Żydach, budynek przetrwał. Co prawda hitlerowcy urządzili w nim stajnię, ale to wciąż lepiej niż wysadzanie jej. Dziś, kiedy jest już wyremontowana prezentuje się wewnątrz całkiem przyzwoicie. Ale na szczególną uwagę zasługuje z innego powodu. Otóż w tej synagodze znajduje się egzemplarz tory.

Tora - unikatowa atrakcja przechowywana w synagodze w Zamościu
Tora – unikatowa atrakcja przechowywana w synagodze w Zamościu.

Obsługa nie chwali się tym, ale kiedy przyszedłem tu z wykupioną wycieczką, nasza przewodniczka poprosiła o wyjęcie zwoju i zaprezentowanie go nam. Wierzcie mi, że taka gratka nie trafia się często.
Jeśli przyjdziecie tu sami, możecie liczyć na kioski multimedialne, w których zapoznacie się z historią synagogi i Żydów w Zamościu.
I rzecz jasna obejrzycie wewnętrzne zdobienia.

Synagoga w Zamościu
Synagoga w Zamościu

Restauracje i gdzie na kawę w Zamościu

Zacznijmy od restauracji. Serdecznie polecam Wam lokal o nazwie Centralka. Jeśli będziecie szukali miejsca na obiad lub kolację w sezonie, to idźcie na Rynek Wodny. Tu Centralka ma fajny ogródek, w którym siedzi się bardzo przyjemnie z dala od zgiełku. Ceny są rozsądne, obsługa znakomita a w dodatku robią naprawdę dobre drinki! Odwiedzałem ich kilkukrotnie i nigdy się nie zawiodłem.

Jeśli zaś szukacie miejsca na kawę, to bardzo dobrą serwują tuż przy synagodze. Szukajcie kawiarni MAZAGRAN. Doskonała kawa, a dodatkowo możecie tu wpaść na ciasto lub śniadanie.

Kawiarnia Galicya Cafe
Kawiarnia Galicya Cafe w Zamościu.

Drugim doskonałym adresem do wypicia kawy jest Rynek Solny, gdzie swoją siedzibę ma Galicya Cafe. To zarówno palarnia kawy, jak i kawiarnia. Podwójne espresso było palce lizać! Dodatkowo jest tu bardzo przyjemny ogródek.
Oprócz tych powyższych próbowałem też kawy w kawiarni Arabesca. Kawa pierwsza klasa, chociaż wnętrze bardziej nowoczesne. Ale może dla Was to zaleta. Aaaa i w tej kawiarni mają też doskonałe ciasta!

Nocleg w Zamościu

Będąc w Zamościu mieszkałem w dwóch różnych typach zakwaterowania. Raz w dość niskobudżetowym i położonym daleko od turystycznego centrum. Drugi raz zamieszkałem na starym mieście. Na miejsce do spędzenia dwóch nocy wybrałem Hotel 77, mieszczący się w dawnej mykwie. Przytulny, ładny pokój z czystą łazienką i doskonałą relacją ceny do jakości. Polecam!
A jeśli szukacie czegoś bardzo taniego, to tania opcja w której mieszkałem to Centrum Konferencyjno-Hotelowe ALEX. Czysto i przyjemnie. Chociaż do centrum kawałek drogi. (około 2km)

Jako wisienkę na torcie zostawiam nocleg na Rynku Wielkim, czyli w sercu miasta, gdzie do późnych godzin nocnych toczy się życie. Nocleg w wyższym standardzie oferuje Hotel Arte. Rzecz jasna ze smacznym śniadaniem

Dojazd do Zamościa oraz parking

Oczywiście najwygodniej do Zamościa dojechać samochodem. Jak to w Polsce bywa, Zamość nie jest wyjątkiem i miasto jest podporządkowane samochodom. Dlatego z zaparkowaniem nie będziecie mieli problemu. Najlepszy i duży parking w mojej ocenie to parking przy Bramie Szczebrzeskiej. Jest on bezpłatny. Znajduje się tuż przy starym mieście, dosłownie kilkadziesiąt metrów od Arsenału.

Oczywiście jeśli wolicie, możecie do Zamościa dojechać busem. Wada jest taka, że z przystanku PKS do starego miasta jest kawał drogi. Jakieś 2,5km. Ale można wziąć taksówkę lub skorzystać z komunikacji miejskiej. Niestety nie powiem Wam, który numer jedzie z dworca PKS na stare miasto.

Do Zamościa możecie też dotrzeć pociągiem. Z Warszawy Centralnej do Zamościa codziennie jedzie jeden bezpośredni pociąg. Bezpośrednim pociągiem do Zamościa możecie się też dostać z Wrocławia przez Kraków. Pięć składów jeździ też każdego dnia z Lublina do Zamościa.
Pamiętajcie tylko, by wysiąść na przystanku PKP Zamość Starówka. Bo po co macie daleko chodzić, skoro stacja kolejowa jest też tuż przy starym mieście?

Pisząc artykuł korzystałem z: tablic informacyjnych przy zabytkach, opowieści usłyszanych od przewodników oraz stron: Zamościopedia; Zamojskiego Centrum Informacji; Turystyka Zamość; a także z Wikipedii.

Oceń artykuł, jeśli Ci się podobał
[Ocen: 10 Średnia: 4.1]

Marzenia nigdy nie spełniają mi się same. To ja je spełniam! Dlatego jeśli tylko mogę, pakuję większy lub mniejszy plecak i jadę gdzieś w świat. Samolotem, autobusem, samochodem lecz najbardziej lubię pociągiem. Kiedyś często podróżowałem do Azji i na Bałkany. Dziś częściej spotkacie mnie w Polsce. Wolę też brudną prawdę niż lukrowane opowieści o pędzących po tęczy jednorożcach. Dlatego opisywane miejsca nie zawsze są u mnie wyłącznie piękne i kolorowe. Dużo pracuję zawodowo, a blog to po prostu drogie hobby, które sprawia mi przyjemność.

1 Comment

  1. Dużo błędów, chociaż przeczytałem tylko fragmenty tekstu. Np.: nadszance nie są bastionami (stoją w pewnej odleglosci od siebie, a w budowie – ponad 200 lat różnicy), Rotunda absolutnie nie była cytadelą, sporo błędów i uproszczeń w płaszczyźnie historycznej.

    No, ale cieszy, że Zamość cieszy.

Write A Comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.