Zobaczyć Bałkany w tydzień? Ależ oczywiście, że się nie da, nie da się zobaczyć setek atrakcji w tak krótkim czasie. Ale można zrobić sobie tygodniową wycieczkę objazdową po Bałkanach, by poczuć ich smak i zobaczyć kilka ciekawych miejsc. Zapraszam na relację i plan spędzenia 8 dni na Bałkanach.
Nasz krótki wyjazd na objazd po Bałkanach zaczęliśmy od Belgradu. Stolica Serbii nie jest może najciekawszym miejscem na Bałkanach, ale ponieważ to dawna stolica Jugosławii i ma dobre połączenia z resztą krajów tego dawnego kraju, naszą wizytę zaczęliśmy od tego właśnie miasta.
Belgrad, niby można zwiedzać ale po co?

Na Belgrad wystarczy Wam pół dnia i to i tak okaże się zapewne za wiele, zatem w międzyczasie polecam zjedzenie dłuuugiego obiadu, wypicie kawy, zalegnięcie w knajpce tej czy innej. A chodząc po Belgradzie na pewno zajrzycie do twierdzy Kalemegdan i parku, którym jest otoczona. Z tego miejsca bardzo ładny jest widok na ujście Sawy do Dunaju. Do fortecy będziemy szli deptakiem, który sam w sobie też jest jedną z większych atrakcji.
Jak już się napatrzycie, znajdźcie następnie na mapce miejsce zwane Skadarlija – piękny deptak z mnóstwem restauracji, to jedno z najbardziej klimatycznych miejsc w Belgradzie. Potem zaś na pewno pójdziecie w okolice parlamentu i katedry św. Sawy. Chodząc po okolicy w/w miejsc macie za sobą większość ciekawych miejsc w Belgradzie. Dlatego jeśli nie macie ochoty przeżywać tego, co ja czyli nudzenia się, lepiej wybrać inny wariant: opuścić Belgrad tak szybko, jak tylko się da. My pojechaliśmy w kierunku Czarnogóry.
Przejazd z Belgradu do Kotoru

Do wyboru jest kilka opcji lądowych. Możecie wybrać kolejową trasę do Baru w Czarnogórze. To jest jedna z najpiękniejszych tras kolejowych na świecie. Trasa pociągu biegnie malowniczym kanionem rzeki Tary, biegnie wśród wzgórz, równin, drzew, przecina jezioro. To ten rodzaj widoków z okna, który zostaje w pamięci. Dlatego też warto wybrać wyjazd rannym pociągiem. Jeśli jednak wolicie się wyspać, wybierzcie wersję nocną i zakupcie kuszetkę. My wybraliśmy wariant autobusu nocnego, jadącego od razu do Kotoru. W Kotorze spędziliśmy dwie noce i była to nasza baza wypadkowa do atrakcji turystycznych Czarnogóry. W ten sposób pojechaliśmy do turystycznej Budwy, gdzie wykąpaliśmy się w morzu i zwiedziliśmy stare miasto. Warto pójść na plażę usytuowaną u stóp ciągnącego się wzdłuż wybrzeża wzgórza, stąd rozciąga się piękny widok na miasto i wodę.

Z Budwy bardzo blisko jest do wysepki lub jak ktoś woli cypla – święty Stefan. Ta dawna wioska piratów, to teraz po prostu luksusowy hotel i bez rezerwacji, nie ma szans na wejście. A że ceny są astronomiczne… polecam oglądanie tej atrakcji z zewnątrz, a przy okazji można udać się do mieszczącego się tuż obok parku, gdzie odpoczniemy w cieniu drzew i skąd jest jeszcze lepszy widok na pięknie usytuowanego w morzu świętego Stefana. I co bardzo ważne, to fakt, że odległości w Czarnogórze nie są wielkie, to wszędzie da się dojechać w ciągu kilku godzin i potem wrócić do bazy wypadowej. Czyli w naszym przypadku Kotoru. Dlatego też z Budwy przejechaliśmy autobusem bezpośrednio do Perastu czyli miejscowości malowniczo położonej nad Zatoką Kotorską, z ulicą ciągnącą się wzdłuż nabrzeża i z pięknymi kamieniczkami. Na pewno warto tu popłynąć za 5 euro do kościółka usytuowanego na sztucznie usypanej wysepce.

I nie zapomnijmy, że przyjechaliśmy do Kotoru, bo to jedna z najciekawszych atrakcji turystycznych Czarnogóry. Po tym małym starym mieście po prostu musimy pochodzić, trzeba wejść do kościołów, trzeba zagubić się w wąskich uliczkach starego miasta, trzeba wyjść za mury i zobaczyć je z zewnątrz, trzeba pospacerować po nabrzeżu i obejrzeć zacumowane przy kei luksusowe jachty. Ale przede wszystkim TRZEBA wejść (cena biletu to 3 euro) na piętrzące się nad Kotorem góry. Nie jest to co prawda chiński mur, ale też robi niesamowite wrażenie, wijąc się po litej skale. W jakiejś 1/3 drogi jest mały ale jakże urokliwy kościołek, a kiedy wespniemy się na szczyt do cytadeli, u naszych stóp zobaczymy Bokę Kotorską, cały Kotor i jak będziemy mieli szczęście być może także jakiś wielki wycieczkowiec wpływający do portu.
Z Kotoru do Dubrownika

Z Kotoru pojechaliśmy na szybkie zwiedzanie Dubrownika, bo po drodze nam było do Mostaru. Jeśli wyjedziemy porannym autobusem, to na zwiedzanie Dubrownika będziemy mieli jakieś 5 godzin. W sam raz, by obejrzeć miasto, wejść na górę miasta, może nawet wjechać kolejką na górę nad miastem, odwiedzić liczne kościoły wewnątrz murów, pójść do zabytkowej synagogi, zwiedzić muzea albo po prostu wejść na mury Dubrownika i przejść nimi dookoła. Mając u stóp całe stare miasto z jego pięknymi czerwonymi dachami i kopułami świątyń. na pewno warto, bo to najbardziej znane miasto Chorwacji.
Z Dubrownika do Mostaru

Około 17 odjeżdżał z Dubrownika nasz autobus do Mostaru w Bośni i Hercegowinie, na który rano, tuż po przyjeździe kupiliśmy bilety. Co prawda spóźnił się godzinę, co prawda w Mostarze był spóźniony ponad 2 godziny względem rozkładu, ale to nie ma znaczenia. Otóż Mostar wart jest poświęceń! Dla mnie to najpiękniejsze i najbardziej klimatyczne miasto na całych Bałkanach, miejsce, gdzie mimo tłumów wciąż ma się atmosferę nieturystyczności i kameralności. Nie wiem, jak to możliwe ale tak się tam czuję.
W Mostarze rzecz jasna najsłynniejszy jest Stary Most, odbudowany szczęśliwie z ruin wojny domowej, ale też Mostar powoli zabliźnia rany i chociaż wciąż mnóstwo tu wypalonych domów i śladów po kulach na ścianach budynków, to nie robi to już tak przygnębiającego wrażenie. Życie toczy się dalej. Warto, trzeba! wyjść wieczorem na miasto, wypić piwo pod mostem, a raczej obok mostu z widokiem na pięknie podświetloną konstrukcję, wstąpić do którejś knajpki i poprosić o kolejkę rakiji, której oficjalnie nie ma w kartach, a którą zawsze jednak można dostać. No i rzecz jasna za dnia trzeba tu wypić kawę po bośniacku, czyli zaparzoną w pięknym metalowym tygielku. Poezja klimatu!
Z Mostaru do Sarajewa

Najpiękniejszym sposobem na opuszczenie Mostaru jest przejazd pociągiem o 7 rano do Sarajewa. To kolejna malownicza trasa kolejowa na Bałkanach z licznymi tunelami, wiaduktami, widokiem na głębokie doliny i rzeką tuż za oknem pociągu. Weźmy miejsce przy oknie!
A jak już około 11 dotrzemy do Sarajewa wsiądźmy w tramwaj numer jeden i jedźmy do centrum. Tu wysiadamy w centrum, bo Bascarsija to punkt obowiązkowy do zobaczenia w mieście. To też serce starego miasta i zatraćmy się w wędrówce ulicami, zaglądajmy do sklepów i sklepików, kupmy sobie loda, zajdźmy na kawę, zajrzyjmy do meczetu albo synagogi. Siądźmy na piwo i poobserwujmy przechadzający się deptakiem tłum. Patrzmy też pod nogi, bo może właśnie przechodzimy obok róży Sarajewa, czyli miejsca z wylaną czerwoną farbą, mającą upamiętnić miejsce, w którym zostali zabici ludzie podczas oblężenia Sarajewa przez Serbów.
I tu od razu powiem, że koniecznie idźmy też na wzgórze do małej twierdzy Zuta Tabija, skąd będziemy mieli świetny punkt widokowy na całe miasto. Stąd idealnie widać, że kontrolując wzgórza można było strzelać do mieszkańców miasta jak do kaczek. I z tego punktu zobaczymy też jak wiele jest w Sarajewie cmentarzy, odcinających się bielą od tła miasta.
Z Sarajewa do Jajce przez Travnik

O 7:30 odjeżdża autobus do Jajce przez Travnik. Jeśli się na niego zdecydujemy, po około dwóch godzinach będziemy w Travniku, gdzie w ciągu godziny czy dwóch zobaczymy główne atrakcje miasta z malowanym meczetem na czele i zamkiem górującym nad miastem. Nie ma sensu spędzać tu więcej czasu, bo samo miasteczko turystycznie nie ma aż tyle do zaoferowanie, by siedzieć tu więcej niż kilka godzin (maks), dlatego pojedźmy od razu do miejscowości Jajce. W Jajcach też warto spędzić kilka godzin by obejrzeć kolejny zamek i spojrzeć na malowniczą okolicę ze wzgórzami dookoła.
Przespacerujmy się główną ulicą od bramy do bramy, które przetrwały tu od czasów średniowiecza, a potem pójdźmy do największej atrakcji Jajec czyli do wodospadu. Wejście na taras widokowy u stóp spadającej wody jest w pobliżu dworca autobusowego. W upalny dzień krople wody szalejące dookoła, pozwalają się zregenerować i dają możliwość ochłody. Słowem: jest tam rześko i relaksująco.
Banja Luka – wracamy do Polski
I tego samego dnia dotrzemy wieczorem do Banja Luki. Tu nie ma prawie nic turystycznego oprócz będącej od lat w remoncie małej twierdzy. Ale ponieważ jakieś 20 kilometrów od miasta usytuowane jest małe lotnisko skąd latają samoloty do Belgradu, można skończyć szybkie zwiedzanie Bałkanów. Lecimy do Belgradu gdzie ponownie spędzamy kilka godzin i już około godziny 20 lądujemy ponownie w Polsce.
9 komentarzy
Świetny poradnik i ciekawa opcja zwiedzania Bałkanów 🙂
Dziekuję pieknie 🙂
Starałem się zrobic taki szybki poradnik, ale tydzień to zdecydowanie za mało na Bałkany, to taki sprint na rozbudzenie apetytu.
Za jakiś czas zrobię poradnik o Bałkanach na dwa tygodnie, bo to już jest czas, kiedy na spokojnie można zobaczyć więcej i bardziej poczuć atmosferę miejsca.
Ale to za kilka tygodni a może nawet miesięcy, kiedy ludzie zaczną planować przyszłoroczne wakacje. Może komuś przyda się taka wiedza o Bałkanach 🙂
Wyjazd udany, fakt. Ale z takim kaowcem nie mogło być inaczej!!!! 🙂
Cześć. Właśnie wróciłam z Czarnogóry i czytam Twoje spostrzeżenia. Wiosną prawdopodobnie wybierzemy się do Maroka, więc chętnie poczytam u Ciebie na ten temat. Pozdrawiam serdecznie.
Cześć,
Mam nadzieję, że Twoje odczucia z pobytu w Czarnogórze są podobne do moich, chętnie poczytam, co myślisz o tym kraju, o poszczególnych miejscach.
A co do Maroka… no nie był to dla mnie raj na ziemi a raczej dwutygodniowy, ciągnący się koszmar :/
Ale to już poczytam w moich wpisach 🙂
Pozdrawiam
Ciekawy tekst, ale to prawda że pokazujesz Bałkany w sposób ekspresowy.
Jest tam naprawdę duuużo więcej do zobaczenia, poza stolicą Serbii, kilkoma głównymi atrakcjami Montenegro oraz Bośni i Hercegowiny.
Nota bené Bałkany to już nie Bałkany, a Europa Południowo-Wschodnia, a jeśli ktokolwiek przyznaje się do Bałkanów, to co najwyżej do Bałkanów Zachodnich (szczególnie Serbowie).
Niestety, Chorwację tylko posmakowałeś, bo sam Dubrovnik, to nie cały kraj, baaa jedynie skrawek Dalmacji Południowej. Znam wielu Chorwatów, którzy nigdy tam nie byli (bo za drogo!?). Szkoda, że w drodze ram nie zahaczyłeś o Cavat.
A gdzie słoneczna Makarska, zabytkowy Split i okoliczny Trogir, nie ma też Kurculi, Peliesaca, Mljietu. Gdzie Sibenik, Zadar i cała Istria, na czele z Rovinjiem? Gdzie parki narodowe Plitvickie Jezera, KrK; gdzie wyspy Krk, Pag i inne? W końcu gdzie cała Slavonia, ze swoim specyficznym klimatem. A tylko wspominam o Chorwacji…
Na tego typu wyprawę potrzeba nie tydzień, ale myślę, że i miesiąc byłby OK.
Polecam na następną wyprawę.
Sorki, że wybrzydzam, ale troszkę się też naprodróżowałem w te regiony Europy (i nie tylko tam).
Pozdrawiam.
Tomek, ależ masz absolutną rację, że to co tu opisałem to po prostu nawet nie liźnięcie Bałkanów. To zaledwie przedsmak, bo na każdy ze wspomnianych krajów możesz poświecić miesiąc czy dwa a i tak go nie poznasz.
Opisałem sytuację, w której masz do dyspozycji zaledwie tydzień i chcesz z niego wycisnąć jak najwięcej.
Bo jak spojrzysz na resztę mego bloga, to byłem w większej ilości miejsc niż tylko te opisane w tym konkretnym artykule.
🙂
no tak chlopaki sie kluca ,bo Tomek ma szersze spojzenie i sporo racji z racji tego ze cokolwiek juz widzial a moze nawet zna czasy Jugoslawii kiedy to wszystko razem bylo upiekszone klimatem ktory powodowal tamten System i ludzie ,mysle ze zna tamte klimaty skoro pisze ze dzisiaj to juz nie Balkany,no jeszcze troche sa ,i nie chodzi tu o geografie ale o styl zycia i zmieniajaca sie osobowosc ludzi z tego regionu.Wspominam te miejsca z lat 70-80 tych ale i tez mam caly wachlarz wspomnien z lat 2002-2013 ,malo piszecie a wlasciwie nic nie piszecie o muzyce panujacej w tym regionie o niezniszczalnym Zdravku Colicu,Merlinie Mata Harim Cecy ,Corbie a juz nie mozliwoscia jest nie wspomniec o Bjelo Dugme ,cala plejada znakomitych wokalistow z Ceca na czele jesli chodzi o zeny ale kazdy kto zatrybi tamten klimat zna Seke czy Indire
Ale przecież nikt się tu nie kłóci…
Przynajmniej nick byś zmienił drogi adwersarzu spod innych postów 🙂