Bałkany Bośnia i Hercegowina Europa

Oto Banja Luka. Nudnawe miasto szalonej imprezy

Co jest ciekawego w Banja Luce? – zapytałem na recepcji w hostelu. „Oprócz tego, że dziś piątek i właśnie zaczyna się weekend, to w Banja Luce nic nie ma. Ale pójdź na deptak, tam dziś pewnie coś się będzie działo.”

Zazwyczaj, jeśli to tylko możliwe, poznaję miasta na piechotę. Tym razem mimo uporczywie siąpiącego deszczu, postanowiłem zrobić to samo. W końcu nawigacja w telefonie pokazywała, że z dworca autobusowego do hostelu są raptem cztery kilometry. Co? Że ja nie dam rady?! I tak sobie człapałem obok blokowisk, mniej bądź troszkę bardziej urodziwych domów oraz jakiś pomników. I raz nawet minąłem ładny, na oko XIX wieczny domek. Po prawej i po lewej zostawiałem całą Banja Lukę z jej nijakością.

Minąłem sobór Chrystusa Zbawiciela z nienaturalnie wysoką wieżą, minąłem całkiem ładny biały budynek obok niego i przeszedłem nawet przez plac z galerią handlową Boska. Która to bynajmniej boska nie jest i nazwa sama w sobie jest zaprzeczeniem budynku 🙂 I tak oto poznałem miasto. No może nie do końca, bo jest jeszcze twierdza, ale ona akurat jest w remoncie, zatem nie za bardzo było co oglądać.

Jeden z nielicznych starszych i ładnych budynków w Banja Luce
Jeden z nielicznych starszych i ładnych budynków w Banja Luce

A w hostelu na wspomniane już pytanie jakie atrakcje turystyczne oferuje Banja Luka usłyszałem, co napisałem powyżej. Atrakcją miasta jest weekend! 😉 W sumie brzmi to jak tytuł tego serialu „Czekając na sobotę”. Poszedłem zatem „w miasto”. Niestety godzina była zdecydowanie za wczesna, bo co prawda kawiarnie były okupowane, ale to niczym zaskakującym na Bałkanach nie jest. Tu się kawę pije o każdej porze dnia i nocy, niezależnie czy to Mostar, czy Sarajewo. Pokręciłem się troszkę, spojrzałem jakie centrum ma Banja Luka i wrzuciłem „coś na ruszt”, bo coś trzeba było robić. Dodatkowo skoro miałem iść na imprezę, to na głodniaka nie jest to zbyt rozsądne 🙂

Twierdza w Banja Luce
Twierdza w Banja Luce akurat była w remoncie, ale można było wejść i zobaczyć kawałek

I wreszcie nastała godzina około 22. zaszedłem do czegoś co przypominało warszawskie „pierdolniki”, czyli pawilony na tyłach Nowego Światu. Te też były na tyłach głównego deptaka, zatem to jakaś część wspólna Warszawy z Banja Luką 😉 Niestety chociaż sprzęt grający był już rozstawiony, leżały gitary, perkusja i nawet mikrofon stał, zapraszając i tęskniąc za wokalistą, to jednak były one osierocone. Poczłapałem dalej w kierunku galerii Boska. A tam… z dołu… dobiegają mnie rytmy, basy wyraźnie przedzierały się przez szum samochodów. Wszedłem! To było to, czego szukałem, oto prawdziwy turbo folk! Oto prawdziwa impreza. Część dziewczyn ubrana tak, jakby był to konkurs na to, która się ubierze, ale zużyje na to jak najmniej materiału, w powietrzu to, czego w Polsce nie ma już dawno czyli gryzący zapach dymu i… muzyka!

Muzyka na progu bólu, muzyka na żywo, wykonywana przez trzech chłopaków, którzy mieli niespożytą energię, którzy niesieni byli zabawą, publicznością, żywiołem! Dość powiedzieć, że podczas czterech godzin imprezy nie zrobili ani jednej przerwy. Śpiewali oni, śpiewała sala, wszystko na granicy bólu uszu. Usłyszeć się tutaj, to nieprawdopodobieństwo, tu nie słychać własnych myśli, tu reagowało ciało. Samo, przechodząc w wibracje muzyki. Dając się ponieść i synchronizując z innymi, którzy tuż obok reagowali na rytm. Totalne szaleństwo, totalna impreza, nie ma jutra! Jest tu i teraz! I jest Banja Luka!

Sobór Chrystusa Króla w Banja Luce. Jak dla mnie wieża jest stanowczo za wysoka, ale co ja tam wiem ;)
Sobór Chrystusa Króla w Banja Luce. Jak dla mnie wieża jest stanowczo za wysoka, ale co ja tam wiem 😉

Atrakcje Banja Luki

A rano poszedłem zwiedzać, spojrzeć jeszcze raz co oferuje Banja Luka dla odwiedzającego po raz pierwszy a pewnie i ostatni. Zwiedzanie to rzecz jasna słowo na wyrost, bo znów przeszedłem się deptakiem, ale teraz dla odmiany odwiedziłem twierdzę, która jest w remoncie, więc jednak nie zwiedziłem. I znów poszedłem do baru nad rzeką, by zjeść kawał dobrego mięska. I co widzę? Most zagrodzony policyjną taśmą, a w rzece buszują płetwonurkowie.

Przedarłem się jednak przez zasieki, bo jeszcze puszczali. I z perspektywy krzesła w knajpie oglądałem poszukiwania, w oczekiwaniu na moje zamówienie, myśląc, że pewnie topielca szukają. A tu się okazało, że utopić to się utopił, ale jakiś granat czy bomba. Dlatego zamknęli most. Panowie płetwonurkowe zrobili swoje wyciągając na sznurku niebezpieczne znalezisko, które przypomniało o trwających tu na początku lat 90 walkach podczas których rozwalono w pył większość meczetów, z których Banja Luka była słynna. Z atrakcji można jeszcze odnotować, że jeśli ktoś lubi emocje to w parku, tuż obok głównego placu panowie graja w szachy. Takie wielkie, które trzeba przenosić, a nie przestawiać 🙂

Na rzece Vrbas przepływającej przez Banja Lukę możemy znaleźć barki, na których coś zjemy i wypijemy
Na rzece Vrbas przepływającej przez Banja Lukę możemy znaleźć barki, na których coś zjemy i wypijemy

Jak się dostać na lotnisko w Banja Luce

Lotnisko w Banja Luce
Banja Luka i jej lotnisko. W gruncie rzeczy to stare lotnisko wojskowe 26 km od miasta. Nie jeździ tam transport publiczny. Z Banja Luki odlatują dwa samoloty dziennie

I to był już koniec mojego pobytu w Bośni i Hercegowinie. Teraz zostało mi tylko dostać się na lotnisko w Banja Luce a raczej 26 kilometrów od Banja Luki. Okazuje się, że żaden publiczny transport na samo lotnisko nie jeździ i żeby dostać się na lotnisko w Banja Luce, trzeba wziąć z miejskiego dworca autobusowego (tego w centrum) lokalny autobus do Laktaszi (koszt to 3 KM) a potem ostatnie 6 kilometrów podjedziemy taksówką (12KM po targowaniu się z 15) .

A samo lotnisko to taki mały kurnik, z którego do niedawna latały tylko dwa samoloty dziennie. Jeden do Zurychu a drugi do Belgradu. Niestety ten do Belgradu spóźnił się, przez co nie zdążyłem na połączenie do Warszawy, ale dzięki temu przynajmniej przespałem się w Belgradzie w 5 gwiazdkowym hotelu na koszt Air Serbia. Nie narzekam 🙂
Obecnie do Banja Luki lata już więcej samolotów, bo tanie linie lotnicze wypełniają wszystkie luki w potrzebie turystów oraz lokalnej ludności.

PS.

Ciekawostka, zastanawialiście się, skąd powiedzenie pleść banialuki? Otóż nie ma to nic wspólnego z miastem Banja Luką. Powiedzenie wywodzi się z baśni o długim tytule „Historyja ucieszna o zacnej królewnie Banialuce ze wschodniej krainy” napisanej przez Hieronima Morsztyna w XVII wieku. Całość historii jest tak fantastyczna, że aż nieprawdopodobna i podobno niech się schowa Sapkowski ze swym Wiedźminem 😉

Otóż księżniczka Banialuka jest opętana przez różne czarodziejskie moce, do tego królewicz łamie daną przysięgę, ale że rzecz jasna bardzo kocha, to postanawia odnaleźć księżniczkę i wyrusza w ekspedycję ratunkową 🙂 I czego on tam nie przeżywa! Przygody są tak oderwane od jakiejkolwiek rzeczywistości, że mogą wywołać tylko uśmiech rozbawienia na twarzy. I tak właśnie patrzyli na dzieło o księżniczce Banialuce tacy oświeceni faceci jak Staszic czy Krasicki. I to z tych kręgów w świat poszło powiedzenie „pleść banialuki”. Słowem Banja Luka w Bośni i Hercegowinie nie ma nic wspólnego z powiedzeniem o pleceniu banialuk.

Aha: książę podobno dorwał księżniczkę Banialukę i żyli długo i szczęśliwie :))) Pewnie niejednokrotnie wyjeżdżając „na polowanie” książę nawijał jej makaron na uszy, że na grubego zwierza jedzie! Cóż, plótł ucieszne banialuki księżniczce  Banialuce :)))

Oceń artykuł, jeśli Ci się podobał
[Ocen: 2 Średnia: 5]

Marzenia nigdy nie spełniają mi się same. To ja je spełniam! Dlatego jeśli tylko mogę, pakuję większy lub mniejszy plecak i jadę gdzieś w świat. Samolotem, autobusem, samochodem lecz najbardziej lubię pociągiem. Kiedyś często podróżowałem do Azji i na Bałkany. Dziś częściej spotkacie mnie w Polsce. Wolę też brudną prawdę niż lukrowane opowieści o pędzących po tęczy jednorożcach. Dlatego opisywane miejsca nie zawsze są u mnie wyłącznie piękne i kolorowe. Dużo pracuję zawodowo, a blog to po prostu drogie hobby, które sprawia mi przyjemność.

3 komentarze

  1. Dzień dobry Panie Pawle,
    Właśnie przeczytałam co nieco o Banja Luce do której wybieram się w środę przy okazji szukania jakiejkolwiek informacji na temat dojazdu z lotniska do centrum miasta i…trochę się zaskoczyłam, bo jak się okazuje jest to niezła misja. Czy orientuje się Pan jak dostać się z Banja Luki do centrum bazując na swoim doświadczeniu?

    • Dzień dobry,

      Dwa razy byłem na tym lotnisku, ale za każdym razem pokonywałem trasę w stronę lotniska – raz taksówką, raz zorganizowanym i zarezerwowanym wcześniej transportem grupowym. Niestety podejrzewam, że jedyna opcja, która pozostaje, to taksówka do najbliższego przystanku autobusowego, a potem dojazd autobusem do centrum Banja Luki…
      Przynajmniej ja bym tak robił, bo żadnych innych informacji nie mam, może jednak teraz już jeździ jakiś transport publiczny na lotnisko, ale szczerze mówiąc, wątpię w to… 🙁

  2. Witam. A czy na lotnisku jest możliwość wypożyczenia auta?

Write A Comment

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.