Kościół artykularny w Hronseku to wspaniały przykład drewnianej architektury sakralnej. Zbudowany zaledwie w rok, bez użycia gwoździ, zaprojektowany tak, by… nie przetrwać. Jednak na przekór ówczesnemu prawodawcy do dziś cieszy oczy turystów oraz służy nielicznym wiernym jako miejsce modlitwy. Zapraszam do zwiedzania kościoła, który nawet UNESCO wpisało na swoją listę, by ochronić go dla potomności.
Jadąc na Słowację miałem kilka celów. Po pierwsze Bańska Szczawnica, bo to niedocenione, a przepiękne miasteczko. Od lat zbierałem się także, by zobaczyć niecodzienny skansen czyli wciąż zamieszkałą wieś Vlkolinec. Kwintesencją wyjazdu był trekking w słowackich Wysokich Tatrach. A jeśli spojrzycie na mapę Słowacji, to pomiędzy tymi atrakcjami Słowacji leży właśnie Hronsek. Grzechem było nie pojechać i nie zobaczyć.
Hronsek – historia kościoła artykularnego
Ponieważ kościół miał powstać w ciągu jednego roku, na pewno musiała go budować dobrze zorganizowana grupa robotników, według doskonale przygotowanego planu. Niestety do dziś nie zachowały się żadne informacje, kto był projektantem, ani ilu robotników pracowało przy budowie.
Za to wiemy, że prace zaczęły się 23 października 1725 roku. Miejsce wybrane na kościół było niegdyś… wyspą na rzece Hron, która przepływa przez Hronsek.
Data zakończenia prac nie jest znana, ale z uwagi na ogromny zakres robót, zapewne wykorzystano, cały przysługujący czas. Konsekracja świątyni nastąpiła 31 października roku 1726 czyli w święto reformacji. Jak widać jest to rok i jeden tydzień od wbicia pierwszej łopaty.
A teraz kilka słów o tym, co zostało postawione, czyli jak wygląda kościół w Hronseku. Po pierwsze trzeba powiedzieć, że w całości jest wykonany z drewna. W większości jest to świerk, ale są też elementy dębowe. Kościół jest naprawdę duży i zbudowany został na planie krzyża. Jego wymiary to 26 metrów długości, 11 szerokości i 8 wysokości. Do środka prowadzi 5 par drzwi, a wnętrze oświetla 30 okien.
W środku na dwóch poziomach zasiąść może 1100 osób. I to co było rozwiązaniem dość rewolucyjnym jak na ówczesne czasu, to fakt, że ławy ustawiono tak, jak w amfiteatrze. Na środku zbudowano ambonę, a wszystkie miejsca pozwalają na słuchanie i oglądanie prowadzącego nabożeństwo. Jak w piosence: tysięczny tłum mógł spijać słowa z jego ust.
Warto jeszcze napisać, że kościół ma 6 obrazów, które wymiennie są w ołtarzu. Zmiany następują rzecz jasna według kalendarza liturgicznego.
Zwiedzając kościół artykularny w Hronseku
Tego dnia Hronsek był tylko przystankiem w drodze. Jechałem z Bańskiej Szczawnicy do Rużemberoka, by kolejnego dnia zobaczyć słynny skansen Vlkolinec. Miałem czas, nie śpieszyłem się, bo uwielbiam drewnianą architekturę i cieszę się, że ktoś zostawił nam też „Słowację drewnianą”, a nie tylko murowaną. Wysiadłem z pociągu na małej lokalnej stacyjce i do pokonania miałem kilkaset metrów, które dzieli peron w niemal szczerym polu od kościoła. Tuż obok stacji stoi coś na kształt zamku, który wygląda jak nowy lub świeżo odbudowany. Ale to przekazuję tylko tak na marginesie.
Uwielbiam chwilę zbliżania się do jakiegoś zabytku. Kiedy plany materializują się i staję oko w oko z wyobrażeniem. Muszę powiedzieć, że kościół artykularny w Hronseku mnie nie zawiódł. Kiedy podszedłem drogą od głównej ulicy, zobaczyłem wielką drewnianą bryłę, która mogłaby równie dobrze być ogromną stodołą dla całej wsi. No ale inna być nie mogła, bo takie było prawo i tylko jako taka, mogła powstać. Ale o tym, że to świątynia, świadczy postawiona obok dzwonnica.
Ale co jest takiego fascynującego w ogromnym budynku? Dla mnie to fakt, że jest to drewno. Drewniana konstrukcja, która w dniu pisania tego artykułu ma 299 lat! Udało się jej przetrwać, mimo, że założenie było takie, że nie ma szans w próbie czasu. A jednak.. czasami dzieją się cuda i wiara czyni cuda. Kościół przetrwał wojny, zmiany granic, cesarzy, prezydentów i ustroje. Zmieniali się wierni, proboszczowie, pory roku… a on trwał.
Dziś co prawda prawie nie ma komu służyć, bo wspólnota wiernych zmalała. Ale za to pojawili się turyści, jak ja, którzy doceniają tak stare budynki. Kościoły zbudowane bez użycia choćby jednego gwoździa, bo było to zakazane.
Jadąc, martwiłem się, że kościół będzie zamknięty, ale na szczęście w wakacje jest on otwarty dla zwiedzających. Drzwi stały otworem i nawet bilet był w oparciu o sugerowaną darowiznę. Dwa euro… jak widać to nie majątek. A uspokaja sumienie, że zwiedza się „legalnie”.
Lubię wchodzić do drewnianych budynków, bo mają specyficzny zapach. Naturalne drewno i środki, które je konserwują. Albo też to zapach czasu. W każdym razie w Hronseku wchodzimy do dużej przestrzeni, gdzie wszystko jest drewniane i wszystko… skrzypi. Można tu też wszędzie zajrzeć, zatem nic dziwnego, że niemal od razu zajrzałem na piętro, bo z niego było najlepiej widać. A jednocześnie miałem szczęście, bo właśnie z głośników słychać było angielską wersję przewodnika po kościele.
Wnętrze jest raczej surowe, chociaż półmrok, jaki tu panuje i drewno, z którego zbudowany jest ten kościół artykularny, powodują, że tej pustki nie czuć. Jest tu raczej swojsko i kameralnie. Centralne miejsce zajmuje ołtarz i ambona, a na emporach wisi kilka obrazów. Wnętrze dopełniają organy z 1736 roku, które są o tyle ciekawe, że to organy pozytywowe, czyli bez pedałów. Wnętrze doświetla żyrandol, który jednak trafił tu o wiele później, bo dopiero w roku 1847. Ot i cały wystrój. Skromnie, musicie przyznać, szczególnie jeśli porówna się to z np. barokowymi kościołami, które ociekają wręcz przepychem. Kościół artykularny w Hronseku jest inny, skromny.
Po zwiedzaniu wnętrza, wyszedłem na zewnątrz i obszedłem kościół dookoła. Specjalnie oglądałem łączenia belek i desek, by na własne oczy przekonać się, jak dawni mistrzowie zbudowali tak trwały budynek, bez użycia gwoździ. Sami spójrzcie na zdjęcie, jak łączyli drewno. Na koniec, chciałem jeszcze wejść na stojącą tuż obok dzwonnicę, ale niestety była zamknięta.
Skąd wzięła się nazwa „kościół artykularny”
Historia ludzkości od tysięcy lat związana jest z religią. Jakoś tak się składa, że większości ludzi ciężko żyć bez wiary, a i władcom tego czy innego terenu opłaca się narzucać normy i zwyczaje poprzez wiarę.
A dlaczego o tym piszę? Bo w Hronseku było identycznie. W sumie Hronsek był tylko wycinkiem frontu walki o rząd dusz i wyznanie. Teren, który dziś zwiemy Słowacją, to dawne Górne Węgry i w XVI wieku nikomu zapewne nie przychodziło do głowy, że może istnieć taki kraj jak Słowacja (w dzisiejszym rozumieniu państwowości).
Co prawda reformacja zaczęła się dopiero w 1517 roku, ale była tak nośnym nurtem społecznym, że pod koniec XVI wieku na terenie gdzie leży Hronsek, aż 90% ludności stanowili protestanci. Wszystko przez to, że kwitło tu osadnictwo niemieckie, a wraz z nim przybywała nowa religia.
Katoliccy Habsburgowie, którzy władali tymi ziemiami, postanowili, że dadzą odpór nowej religii i zaczęli prześladować protestantów. Na katolicyzm nawracano nawet siłą.
Doprowadziło to do tego, że w roku 1678 pod wodzą lokalnego możnowładcy Emeryka Thökölyego wybuchło powstanie kuruców. Powstanie zostało stłumione, bo ciężko lokalnemu władcy postawić się cesarzowi, ale osiągnęło swój cel. Opór postawiony katolicyzmowi był na tyle silny, że podczas sejmu w Sopronie (obecnie Węgry) zatwierdzono kodeks, który poluzował działania kontrreformacji. To w tym kodeksie znalazły się dwa artykuły: 25 i 26. Te oto artykuły zezwalały protestantom na budowę kościołów. Od tych artykułów wzięła się nazwa kościoły artykularne.
Ale żeby nie było za łatwo, zawarto w nich utrudnienia w budowie i zadbano o to, by świątynie nie były zbyt trwałe. Czy przypomina Wam to kościoły pokoju, które stoją do dziś, a powstały w Świdnicy i w Jaworze? Słusznie Wam przypomina. A zatem oto warunki, na których można było postawić nie więcej niż dwa kościoły w każdym komitacie (po naszemu województwie). Oprócz tego postawiono takie warunki:
- kościół mógł powstać tylko poza granicami osady (miasta lub wsi)
- do budowy można było użyć tylko materiałów nietrwałych (drewno, słoma, itp.)
- budując nie można było stosować gwoździ
- kościół nie mógł posiadać wieży ani dzwonów
- dojazd nie mógł się znajdować bezpośrednio przy drodze (stąd np. kościół w Hronseku znajduje się jakieś 100 metrów od drogi)
- budowa świątyni musiała się zakończyć w rok
I co? I jak się okazało były to bardzo dobre ograniczenia z punktu widzenia ówcześnie panujących, bo do dziś na terenie Słowacji przetrwało zaledwie pięć kościołów artykularnych.
Kościół artykularny w Hronseku – informacje praktyczne
- W sezonie wakacyjnym kościół zazwyczaj jest otwarty, bo i turystów jest więcej
- Jeśli kościół jest zamknięty, warto podejść do mieszczącej się obok plebanii. Możliwe, że będzie ktoś, kto go otworzy (to też ważne, poza sezonem)
- Przy kościele znajduje się mały parking
- Najłatwiej do Hronseka dostać się pociągiem. Co godzinę jedzie pociąg z Bańskiej Bystrzycy do Zvolenia
- Bilet wstępu to 2 euro. Pieniądze wrzuca się do skrzynki przy drzwiach