Można powiedzieć, że jedna dolina była miejscem, które przekonało mnie, że muszę polecieć do Pakistanu. Wszystko przez jesienne zdjęcia Doliny Hunzy, które oglądałem w internecie. Widoki, które zobaczyłem na zdjęciach, chciałem ujrzeć na własne oczy. Barwy jesieni na tle majestatycznych gór masywu Karakorum.
Hunza to rzecz jasna rzeka, która płynie przez Dolinę Hunzy, bo od nazwy rzeki wzięła się nazwa całej doliny. Rzeka ma około 190 m długości i wije się krętym korytem pomiędzy wysokimi górami. Swój bieg kończy w mieście Gilgit, gdzie jej wody wpływają do rzeki.. a jakże by inaczej Gilgit. Sercem Doliny Hunzy jest miasto Karimabad, które dawniej przez setki lat nazywało się Baltit. I to Karimabad jest najlepszym miejscem na bazę wypadową do zwiedzania Doliny Hunzy. A jest co zwiedzać, bo tędy przez stulecia wiodła jedna z odnóg Jedwabnego Szlaku. No i przyroda po prostu zapiera dech w piersiach.
Gilgit było moją główną bazą wypadową w góry Pakistanu, to stąd pojechałem do Fairy Meadows, to stąd później udałem się na przepiękny trekking przez Dolinę Haramosh. Bo samo Gilgit piękne nie jest i raczej chętnie się je opuszcza, a jednym z kierunków jest wspomniany wcześniej Karimabad. Tak samo zrobiłem i ja, a wisienką na torcie tej trasy jest fakt, że jedzie się wzdłuż rzeki Hunza, a co za tym idzie także przez Dolinę Hunzy.
W stolicy doliny postanowiłem spędzić trzy noce i w sumie zabrakło mi przynajmniej jednego dnia, bo pojechałbym jeszcze pod granicę z Chinami. Ale co poradzić, że miałem już kupiony wcześniej bilet lotniczy do Islamabadu. Ale na szczęście miałem czas na to, by na cały dzień wynająć auto z kierowcą i obejrzeć przepiękne okolice Karimabadu. Mam tu na myśli Passu Cones, Hussaini Suspension Bridge, Tęczowy Most oraz jezioro Attabad.
I teraz najlepsze: do Pakistanu przyleciałem z premedytacją w listopadzie. W Polsce mieliśmy kilka świąt, ale przede wszystkim zależało mi, by w Pakistanie załapać się na „liście”. Chodzi o ten magiczny czas w roku, kiedy jesienią liście na drzewach zmieniają kolor na czerwony i żółty. Kiedy liście sprawiają, że góry niejako „płoną”. Uwielbiam jesień w górach, a jesień w Dolinie Hunzy, to przeżycie magiczne.
Żółte liście na tle burych skał, ale też białe czapy śniegu na wysokich szczytach. I teraz wyobraźcie sobie, że idziecie w Karimabadzie na kawę, na doskonale espresso, w lokalnej kawiarni, której taras oferuje właśnie taki widok.
Ale i tak najpiękniej było podczas opisanej wcześniej wycieczki po okolicy. Mój kierowca z podziwu godną cierpliwością znosił moje ciągłe okrzyki zachwytu i żądania, że ja chcę się tu zatrzymać, bo muszę zrobić zdjęcie. A zdjęcia chciałem robić niemalże co drugi zakręt. Ale jak spojrzycie na zdjęcia jesiennej Doliny Hunzy, to raczej nie zdziwicie się, dlaczego zachowywałem się tak, a nie inaczej.
Jednym z miejsc, gdzie było szczególnie pięknie, to wiszący most Suspension Bridge. Wyobraźcie sobie most wiszący na linach, który za „podłogę” ma deski, pomiędzy którymi widzicie przepływającą niżej Hunzę. Ale jak podniesiecie wzrok, to przed Wami będzie piękna kompozycja barw: białe szczyty gór, szare pagórki i na ich stokach żółte drzewa. Magia, tyle Wam powiem, to było magiczne.
Ale wisienką na torcie Doliny Hunzy jest jezioro Attabad. Jest to zbiornik, który powstał bardzo niedawno temu i pokazuje, jak nieprzewidywalna i potężna jest natura. Otóż 4 stycznia 2010 roku zarwało się zbocze góry i zbocze runęło na przepływającą w dole Hunzę, całkowicie ją blokując. W wyniku osuwiska śmierć poniosło 20 osób, ale 25 000 osób odczuło wpływ zablokowania rzeki, bo w wyniku podnoszącego się poziomu wody, musieli opuścić swoje domy.
Woda w jeziorze podnosiła się aż do czerwca, kiedy zbiornik się napełnił. Wtedy powstało jezioro nazwane jeziorem Attabad.
Ale jezioro to nie wszystko, bo osuwisko zniszczyło biegnącą przez Dolinę Hunzy drogę Karakorum Highway (KKH). Trzeba było ją odbudować powyżej. Rząd Pakistanu wziął do współpracy Chiny, a te zainwestowały swoje pieniądze, by udrożnić kluczową dla transportu chińskich towarów drogę. I w ten sposób powstał wydrążony w górze długi tunel.
Kończąc już opowieść, chciałem Wam napisać, że Dolina Hunzy magiczna jest nie tylko jesienią, ale warto tez przyjechać tu wiosną, bo wtedy stopnieją śniegi i robi się cieplej. A dlaczego? Bo zaczynają kwitnąć drzewka owocowe i okoliczne pola mienią się kolorami kwitnących na biało, różowo i czerwono drzew.