Marsaxlokk słynie z niedzielnego targu. Początkowo był to tylko targ rybny, jednak dziś sprzedaje się tu niemal wszystko. Ale największą atrakcją są świeże owoce morza, które kilka godzin wcześniej pływały w okalającym Maltę morzu.
Nie jestem wielkim miłośnikiem targów i bazarów, ale w świecie są miejsca i atrakcje, które podobno po prosto trzeba zobaczyć. Ponieważ targ w Marsaxlokk odbywa się tylko w niedzielę, a z Valetty jest do tej rybackiej wioski niemalże rzut beretem, postanowiłem pojechać i przekonać się na własne oczy, jak tu jest. Skoro już jestem, to dlaczego nie zobaczyć, jednej z niecodziennych atrakcji Malty?

I nie powiem, że targ rzucił mnie na kolana, bo przecież jestem tylko turystą. Nie przyjechałem tu z zamiarem kupna ryb, a Maltańczycy przyjeżdżają do Marsaxlokk wcześnie rano właśnie po to, by zaopatrzyć się w świeże owoce morza. I godzina jest dla targu kluczowa. Lokalna ludność przyjeżdża wcześnie rano, potem zaczyna się tu robić tłoczno oraz turystycznie. A jeśli są turyści, to jak pod każdą szerokością geograficzną, są ludzie, którzy chcą na nich zarobić. Dlatego oprócz ryb, można tu kupić pamiątki z Malty, a także ubrania, okulary, zabawki i na co tylko mamy ochotę.
Targ rybny Marsaxlokk
Spis treści
Z autobusu wysiadłem około 8:30 czyli jeszcze przed główną falą turystów. Teraz targ rybny służy temu, do czego został powołany. Tu kupuje się ryby i inne owoce morza jak np. kałamarnice czy krewetki. Na kilkunastu stoiskach leżą wystawione świeże ryby, wystarczy wskazać palcem, a sprzedający albo nam je zapakuje albo wypatroszy i pokawałkuje tak, jak tylko chcemy. Noże w ich rękach wręcz wirują. Widać lata wprawy i że wiedzą, jak obchodzić się z towarem, który sprzedają. Kolejne kilogramy ryb zmieniają właścicieli.
A kupują tu zarówno właściciele restauracji, jak też osoby prywatne. Obstawiam, że właściciele lokalnych restauracji zakupy robią jeszcze wcześniej i bezpośrednio na łodziach, które z połowu przypływają wcześnie rano. Jeśli odejdziecie kawałek od targu, na pewno zobaczycie rybaków zwijających i czyszczących swoje sieci. Część z nich robi to przy dużych kutrach rybackich, a część przy tradycyjnych, kolorowych łodziach. Luzzu, bo tak nazywają się te tradycyjne łodzie, są jednym z symboli Malty.

Luzzu. Tradycyjne maltańskie łodzie
I jeśli już przy łodziach jesteśmy, to warto napisać o nich kilka słów. Na pewno chodząc wzdłuż portu, zobaczycie wiele zacumowanych małych, kolorowych łodzi. To z nich tradycyjnie łowiono ryby i nimi transportowano towary.
Historia luzzu sięga nie tak daleko wstecz, bo cofnąć się trzeba do XIX wieku, kiedy to mieszkańcy Marsaxlokk i reszty Malty zaczęli kopiować łodzie, którymi przypływali Sycylijczycy. Jak coś jest dobre, to należy to skopiować i ulepszać po swojemu. Dlatego też kiedy wchodziły do użycia takie wynalazki jak np. silnik, znalazł on miejsce na luzzu. Połowy stawały się szybsze i bezpieczniejsze. Wcześniej jak łatwo się domyślić używano wioseł i żagli.

To na co na pewno musicie zwrócić uwagę to kolory i oczy! Tak, jak się przyjrzycie, to dostrzeżecie, że na dziobie luzzu namalowane są oczy. To przesąd zaczerpnięty jeszcze od starożytnych Fenicjan, którzy wierzyli w egipskiego boga Horusa. To on – bóg sokół – swoją mocą widział wszystko z nieba i chronił przed złem. Jak bogobojni Maltańczycy wierzący w chrześcijańskiego Boga łączą zabobon z codzienną wiarą, nie mam pojęcia, ale widać kompletnie im to nie przeszkadza 🙂 A oczy są piękne, zatem ja nie narzekam.

Drugim wyróżnikiem luzzu są kolory. Kolor jest swego rodzaju tablicą rejestracyjną. Po nim można dojść, z jakiego regionu Malty jest łódź. Żółte górne pasy świadczą, że luzzu jest z Marsaxlokk, zaś czerwone wskazują na Zatokę św. Pawła. Ciekawostką jest, że na pobliskiej wyspie Gozo, używa się też koloru czarnego, który wskazuje, na śmierć któregoś z członków rodziny.
Spacerem po Marsaxlokk
Najpierw może słowo wyjaśnienia, skąd taka dziwna i trudna do wymówienia i zapamiętania nazwa jak Marsaxlokk. Otóż nazwa wskazuje na to, jak bardzo ważna strategicznie przez tysiąclecia była Malta. Wyraz „marsa” jest pochodzenia arabskiego i oznacza po prostu port. A „xlokk” ma źródło lokalne i w języku maltańskim oznacza południowy-wschód. Zatem Marsaxlokk to po prostu port na południowym wschodzie wyspy. Ważny port i bezpieczny. O tym zaś niech świadczy fakt, że kiedy na Maltę przypłynęli z inwazją (Wielkie Oblężenie Malty) Turcy czyli Osmanowie, to tu urządzili kotwicowisko dla swojej floty. To z tego miejsca wyruszały ich oddziały, by podbić wyspę.

Ale dość dywagacji historycznych. Będąc w Marsaxlokk warto po nim pospacerować. Po pierwsze zajrzyjcie do portu, to tu zobaczycie rybaków z dużych i małych kutrów, czyszczących i naprawiających swoje sieci rybackie. Ale też z tego miejsca jest najładniejszy chyba widok na zacumowane w porcie luzzu. A wszystko to na tle malowniczego kościoła i starych kamieniczek. Ten spacer musicie odbyć!

A oprócz tego jeśli nie interesuje was oferowana na straganach chińszczyzna, to może skusicie się na obiad w lokalnej restauracji? Rzecz jasna zjecie tu smaczne ryby i inne owoce morza. Bo gdzie może być smaczniej, jeśli nie tuż obok portu, który zawsze dostarcza świeże zaopatrzenie w ryby?
A jeśli nie kawa, to może warto napić się kawy?
Okolice Marsaxlokk
Ponieważ Marsaxlokk to mała wioska, jej zwiedzenie i obejrzenie targu rybnego, nie zajmie Wam pewnie więcej niż godzinę lub półtorej. Przy głównej ulicy stoi też punkt informacji turystycznej, w który uzyskacie darmowe mapki oraz pan może opowiedzieć o tym, co zobaczyć w okolicy i w samym Marsaxlokk.
Ja jednak skorzystałem nie tyle z rad pana, co z widoku Google Maps. Na mapie zobaczyłem pobliski Fort San Lucian. Co prawda jest on na stałe zamknięty, ale i tak postanowiłem przespacerować się w jego pobliże. Po pierwsze dlatego, że z drogi widać potężny gazoport z równie dużymi statkami. Drugim powodem była ciekawość, bo przecież ten fort jest jednym z całej sieci, która oplotła Maltę. To one miały być miejscem, które poinformuje stolicę, że zbliża się np. nieprzyjacielska flota. A w razie konieczności odeprze też atak jakichś pirackich oddziałów, bo te przecież niegdyś grasowały po Morzu Śródziemnym.

Z fortu zaś odbyłem bardzo malowniczy spacer (wzdłuż drogi) do kolejnej atrakcji turystycznej czyli jaskini Ghar Dalam. Cóż, jaskinia jak jaskinia, szału nie ma, zatem Wy nie musicie na nią marnować czasu. Zobaczycie tam kilka potężnych stalaktytów i stalagmitów oraz informacje, o dawnej faunie i florze. Jeśli zatem lubicie widok np. szkieletu słonia lub hipopotama, to będzie to miejsce dla Was.

Marsaxlokk – dojazd
Jeśli jedziecie do Marsaxlokk z Valetty, bo pewnie jej okolice będą Waszą baza wypadową na zwiedzanie Malty, to z głównego przystanku przy murach wsiądźcie w autobus numer 81. Zaś z lotniska do portu dostaniecie się autobusem numer 119.