Wodospady Kravica w Bośni i Hercegowinie były na mojej liście od dawna. To cud natury relatywnie blisko Mostaru, a w tym mieście byłem już chyba pięć razy. Za każdym z nich nie składało się, by zobaczyć wodospady Kravica. Cóż, dojazd tam jest niestety dość problematyczny.
Ale wreszcie przy ostatniej wizycie w Mostarze, pewnego dnia po prostu kupiłem wycieczkę objazdową. Może nie był to szczyt moich marzeń, bo w będących w pakiecie Blagaj oraz Pocitelj już byłem wcześniej, ale piękne miejsca zawsze warto obejrzeć jeszcze raz. Kulminacją wyjazdu tego dnia miał być dla mnie spektakl spadającej wody.

Przyjeżdżając do wodospadów Kravica miałem szczęście, tego roku wiosna w Bośni i Hercegowinie okazała się bardzo deszczowa a rzeka Trebižat niosła ze sobą nadzwyczaj dużo wody. To dlatego wodospady wyglądały tak zjawiskowo. Zdjęcia, które widziałem przed przyjazdem tutaj były tylko przedsmakiem, małą namiastką tego, co wreszcie widzę na własne oczy.
Wodospady Kravica – czyste piękno przyrody


Idę na dół, w kierunku dochodzącego mnie coraz wyraźniej grzmotu. Jest upalnie, ale pokonywanie ostatnich metrów zejścia, to sama przyjemność. Oto gdzieś w połowie drogi nagle wieje delikatny wiatr. Wiatr, który niesie ze sobą drobiny wody, które powstają, kiedy uderzająca z 25 metrów wysokości woda, rozpryskuje się i tworzy mgiełkę. Idealna ochłoda na upalny dzień. Stoję chwilę wraz z kilkoma innymi turystami, napawając się naturalną klimatyzacją. Z tego miejsca coraz lepiej widać cały teatr, jaki w tym miejscu postanowiła urządzić natura.

I wreszcie jest! Poziom zero! Wreszcie jestem na poziomie jeziora, do którego swoje wody toczy rzeka Trebižat. Cóż to jest za miejsce, co to jest za spektakl! Na szerokości 120 metrów rozpościera się amfiteatr, który jest popisem potęgi natury! Kolejne hektolitry wody w każdej sekundzie uderzają o taflę jeziorka, wywołując jednostajny huk. W powietrzu unosi się rześka wilgoć, która budzi do życia pomimo panującego upału.
Najciekawsze jest to, że na zdjęciach, które widziałem w internecie, w pewnej odległości od ściany wodospadu prowadziła ścieżka. Można było z nich robić zdjęcia z bliska. Dziś poziom wody jest tak wysoki, że biegnąca drewniana kładka została zalana i znajduje się głęboko pod wodą. Jej poziom jest tak wysoki, że zatopione zostały też dolne partie stojących tu knajpek. Z wody wystają tylko górne części niektórych ławek. Jeśli ktoś ma chęć przyjrzeć się wodospadowi z bliska, rzecz jasna może to zrobić, ale zamiast prowadzić obserwacje z kładki, musi wynająć rejs łódką u czekających tu w gotowości panów – rzecz jasna znajdują się chętni, do których ja nie należę, bo nie wziąłem płaszcza przeciwdeszczowego, a tuż obok wodospadów wierzcie mi, że jest bardzo, ale to bardzo mokro.

Zamiast rejsu w pobliże białej kipieli wybieram wizytę w pobliskiej knajpce. Zamawiam piwo i przy bursztynowym płynie obserwuję wodospady Kravica. Siedząc na barowym krześle obok balustrady widzę bąbelki w piwie podążające do góry, a po drugiej stronie kaskada wody spływająca w dół. Magiczna chwila…
Jestem jeszcze przed sezonem, zatem nie ma tu kąpiących się ludzi. Podobno w sezonie są tu ich całe masy, ale ich brak akurat mnie cieszy. Lubię bardziej kameralne miejsca, bez wrzasków dzieci, nawoływań rodzin… tylko przyroda i ja. Oraz inni zapaleńcy, którzy starają się nie wchodzić sobie w drogę. I tak samo było teraz nad wodospadami Kravica. Wszyscy byliśmy tak samo zafascynowani miejscem. Dopiero później dotarło do mnie, że przecież na zdjęciach wodospad składał się z kilkudziesięciu małych, lecących w dół strumyczków. Podczas mojej wizyty w dół spadała wręcz kurtyna wody. Potęga przyrody.

Dojazd do Wodospadów Kravica
Niestety do wodospadów nie ma żadnego publicznego transportu, zatem jesteśmy skazani albo na własny samochód, albo na wykupienie wycieczki w Mostarze lub innym dużym mieście, w którym jesteśmy. Inną opcją jest podjechanie transportem publicznym, do któregoś z pobliskich miasteczek (np. Medjugorie) i wzięcie tam taksówki do Wodospadów Kravica – ten manewr opłaca się tylko wtedy, kiedy będziecie grupą. Niestety dla jednej osoby najbardziej opłacalne będzie wykupienie wspomnianej wycieczki (około 20-25 euro)
Z tego co widzę po zdjęciach, to wodospady przed sezonem naprawdę wymiatają. Raz, że nie ma tych dzikich tłumów, a dwa, że wody jest dużo, dużo więcej. W jakim miesiącu tam byłeś?
Oglądanie cudów przyrody bez tłumów np. Azjatów, krzyczących dzieci jest na pewno nagrodą fundowaną podróżnikowi.
Także i ja staram się zwiedzać bliskie i dalsze krainy poza sezonem, wtedy można bardziej chłonąć świat.
A wodospady… są cudowne!