Kopalnia soli w Bochni na pewno nie jest spektakularna i raczej nie rzuci Was na kolana. Szczególnie jeśli byliście już w innych kopalniach soli, ta zapewne nie zrobi na Was oszałamiającego wrażenia. Ale też bez wątpienia jest to atrakcja warta zobaczenia. Chociaż w mojej ocenie raz w życiu.
Mam kłopot, by powiedzieć Wam, że kopalnia soli w Bochni na zawsze pozostanie w mojej pamięci tak, jak zwiedzanie nie tak odległej kopalni soli w Wieliczce. Nawet przez chwilę nie miałem tego mitycznego wrażenia „łaaał”. Nie było miejsc, w których aparat fotograficzny sam składał się do spustu migawki. Za to było kilka odcinków, w których mój organizm domagał się kawy. Nudziłem się. Ale do zwiedzania podziemnej trasy turystycznej wrócę za chwilę, teraz poznajmy trochę ciekawostek i historii wydobywania soli.

Kilka informacji praktycznych, które warto wiedzieć, wchodząc do kopalni.
- W kopalni panuje temperatura od 15 do 17 stopni Celsjusza
- Wilgotność powietrza to 70%
- Na trasie turystycznej do pokonania jest około 700 schodów
- Chodniki, którymi się idzie są najczęściej bardzo wygodne
- Na podziemnym boisku można zagrać w kosza, siatkówkę i tenisa stołowego
- Pod ziemią są ubikacje 😀
Kopalnia soli w Bochni. Garść historii
Spis treści
Trudno jednoznacznie wskazać początki pozyskiwania soli w Bochni. Trudno, bo zanim powstała kopalnia, sól pozyskiwano odparowując solanki i działo się to już 3500 lat przed naszą erą. W poszukiwaniu tych słonych źródeł kopano studnie, a wyciąganą wodę odparowywano i zbierano osadzoną sól. Takie studnie stały się początkiem kopalnianych szybów, które doprowadzały górników do pokładów soli kamiennej.

Początki kopalni soli w Bochni to rok 1248, ale sól metodami górniczymi zaczęto pozyskiwać trzy lata później – w roku 1251. A trzeba powiedzieć, że sól była w tamtych czasach na wagę złota i to dosłownie. Ponieważ jedzenie trzeba było w jakiś sposób konserwować, to oprócz suszenia stosowano również sól, która jak wiadomo doskonale chroni przed psuciem. Trzeba tu przywołać jednego z najbardziej znanych polskich władców – Kazimierza Wielkiego. Jak wiecie to ten, który „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną”. Co prawda murowali głównie kamieniem, ale te wszystkie zamki i umocnienia, które za jego panowania wznoszono, zbudowane zostały w dużej mierze z pieniędzy pochodzących z żup solnych.

Kazimierz Wielki skodyfikował wydobycie soli poprzez stworzenie „Statutu żupnego”, a kopalnia soli w Bochni wraz z kopalnią soli w Wieliczce utworzyły Żupy Krakowskie. Ale nie miejcie wrażenia, że władca stworzył jakieś ogromne korporacje (mówiąc po naszemu). Wtedy w kopalni w Bochni pracowało od 120 do 150 osób. Przy technologii, która wtedy istniała, zwyczajnie nie było miejsca na więcej ludzi, wydobywających sól. Zresztą, zwiedzając kopalnie i słuchając przewodnika, sami dojdziecie do takiego przekonania. Oczywiście kopalnia stale się powiększała i w XV/XVI wieku pracowało w niej z mozołem około 500 górników.

Wiek XVI to Potop Szwedzki, który spustoszył Polskę i któremu oparło się tylko kilka warowni w kraju. Kopalnia w Bochni niestety ucierpiała i powoli podnosiła się z upadku. Nowego ducha przyniosły rozbiory i austriacka okupacja. Powstały wtedy nowe szyby i nowe pokłady. Kopalnia funkcjonowała także po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Zmianę przyniosły dopiero lata 80te XX wieku. Wtedy stare wyrobiska zostały włączone do rejestru zabytków, a wydobywanie soli stawało się coraz mniej opłacalne. W roku 1990 zaprzestano przemysłowego wydobywania soli, a kopalnia soli w Bochni skręciła w kierunku obsługi ruchu turystycznego. Niewątpliwie pomogło w tym wpisanie jej wraz z kopalnią w Wieliczce w roku 2013 do rejestru Światowego Dziedzictwa UNESCO.
Mam też dla Was ciekawostkę. Kiedy byłem w Rumunii, zwiedzałem położoną na północy tego kraju kopalnię soli Kaczyka. Okazało się, że w tej kopalni pracowali górnicy, którzy zostali sprowadzeni właśnie z Bochni. Cóż, był to wtedy ten sam kraj, zatem podróże i przemieszczanie się było prostsze.
Zwiedzanie kopalni soli w Bochni

Pewnego lipcowego popołudnia zjawiam się w kopalni w Bochni, tuż przy wejściu do szybu Campi, gdzie znajduje się główny zjazd na zwiedzanie podziemnych wyrobisk. Nie ma tłumów, ale to czas koronawirusa i Polska jeszcze nie wyległa tłumnie, by zwiedzać podziemne atrakcje turystyczne. Grupa liczy kilkanaście osób i to niespokrewnionych, zatem kto jest sam jak ja, musi być zwieziony na dół pojedynczo. Tak każą przepisy. Nie to, że narzekam, bo zjazd kopalnianą windą to atrakcja sama w sobie. Dzwonek maszynisty i za chwilę szaleńcza jazda w dół, w kierunku dawnych pokładów.
Teraz oficjalne powitanie przez naszego przewodnika, prezentacja reguł bezpieczeństwa, tradycyjne górnicze pozdrowienie „szczęść Boże” i idziemy zwiedzać. Jedna z większych atrakcji podziemnej trasy turystycznej jest na początku – przejazd kolejką górniczą. Siadamy okrakiem na zydlach i za chwilę przy pisku kół ruszamy w głąb szybu. Co ciekawe, tory kolejki przebiegają przez kaplicę. Ale o niej na końcu zwiedzania i końcu tego artykułu.


Jazda nie była najbardziej ekscytującymi minutami w moim życiu, ale cóż, nie zawsze jest dzień dziecka 😉 Za to za chwilę zjeżdżamy kolejną windą jeszcze niżej. I tu ciekawostka, windę obsługuje pan windziarz. Wyobraźcie sobie osiem godzin pracy w pomieszczeniu bez okien i zasięgu internetu. Jeździcie tylko w górę i w dół… Cała Wasza praca to wciskanie przycisku. Kota bym dostał!
Ale tego kota dostałem za chwilę. Bo zostajemy zwiezieni do Wielkiej Komory Ważyn. Jest to największa podziemna komora w Europie, wykuta ręką człowieka. Tak piszą w folderach turystycznych. Każde miejsce chce mieć jakieś „naj” kopalnia soli Bochnia nie jest tu wyjątkiem.
Problem jest w tym, że nasz przewodnik daje nam tu czas wolny. Chwilę po zjeździe na zwiedzanie, od razu dostajemy 25 minut wolnego. Jesteśmy w sali, gdzie można napić się piwa, na podziemnym boisku zagrać w siatkówkę i koszykówkę oraz w tenisa stołowego. Dzieci mogą się pobawić na miniaturowym placu zabaw. Ale cóż, powiedzmy sobie szczerze, do kopalni na zwiedzanie nie przyjeżdża się, by marnować czas na boisku. A przynajmniej ja nie przepadam za takimi atrakcjami.

W labiryncie korytarzy kopalni
Na szczęście potem poszliśmy zwiedzać kopalnię głębiej. I tam było już ciekawiej. Z ciekawostek, najpierw przechodzimy przez salę, gdzie znajduje się ogrooooomna sypialnia! w kopalni soli w Bochni można spędzić noc i mogą tu spać nawet całe wycieczki, bo łóżek jest tu mnóstwo! Idziemy gładkim chodnikiem, tak wygodnym, że pewnie nawet dziewczyny w szpilkach dałyby radę tu bez trudu maszerować.

Kłóci mi się to z tym, jak powinna wyglądać kopalnia, bo ta wygląda, jakby została zbudowana specjalnie dla turystów, a nie była oryginalną kilkusetletnią, do niedawna jeszcze czynną. Na szczęście raz na jakiś czas znajdują się stare poprzecznie, czyli korytarze odchodzące od głównego tunelu, w których górnicy szukali kolejnych żył soli.
Co warte podkreślenia, część poprzeczni jest bardzo stara, tak stara, że górotwór, który wciąż pracuje, zacisnął je do wąskiego otworu. W młodszych tunelach można obejrzeć dawne wyposażenie kopalni soli. Stoją tu na przykład wózki z drewnem (ze stemplami), którymi okładane były i do dziś są korytarze. Są stare narzędzia, ale też stare bałwany soli. Bowiem kiedyś górnicy ociosywali wyrąbany kawał soli w okrągły „walec” zwany bałwanem. Takie coś było wyciągane na powierzchnię i sprzedawane za majątek.

A jeśli już przy wyciąganiu jesteśmy, to na podziemnej trasie turystycznej w Bochni zobaczymy też rekonstrukcje starych urządzeń służących do wydobywania soli na powierzchnię. Są tu także urządzenia odwadniające, które obsługiwali górnicy stojący najniżej w hierarchii i przez to, że pracowali cały czas w słonej wilgoci, żyjący krótko. Są rekonstrukcje maszyn do napowietrzania korytarzy ale także potężne kieraty konne, które zapewniały napęd transportowi urobku soli na wyższe poziomy lub materiałów konstrukcyjnych w dół. Co ciekawe, konie po iluś latach w kopalni przechodziły na końską emeryturę i dożywały swych dni na powierzchni.

Multimedialne pokazy historii kopalni
Nowoczesne muzeum nie może się obecnie obyć bez multimediów. Dlatego w kopalni soli w Bochni także zostaniemy uraczeni takimi atrakcjami. Czasami wypadają one lepiej, czasami gorzej. Bywa też dość słabo (vel żenująco), ewentualnie nie zawsze pokazy się uruchamiają (kiedy szedłem trasą król Kazimierz wielki nijak nie chciał gadać). Ale muszę z czystym sumieniem przyznać, że te multimedia, które w ciemnych, ciasnych korytarzach lub na stemplach pokazują dawną pracę w kopalni, robią wrażenie. Mnisi opowiadający o kopalni, hologramy pracujących i rozmawiających ze sobą dawnych górników… To było ciekawe!

Uzmysławiają, jak niebezpieczny to był zawód i jak niekomfortowe warunki pracy panowały pod ziemią. Wyobraźcie sobie ciemną komorę, w której nagle nad sobą dostrzegacie postaci dawnych górników, kopiących sól. Oczywiście efektom wizualnym towarzyszy adekwatny dźwięk. Podobnie jest ze wspomnianymi cystersami, którzy dzielili się w kopalni swoją wiedzą na temat górnictwa. Aha, jak przy cystersach jesteśmy, serdecznie polecam odwiedzenie Lubiąża, gdzie mieści się dawne opactwo Cystersów. Na pewno największy klasztor w Polsce, a drugi kompleks świątynny w świecie!
Rejs po słonym jeziorze

Pod koniec trasy czeka na nas wisienka na przysłowiowym torcie. W ramach biletu na tą trasę jest okazja, by popłynąć łodzią 230 metrów pod ziemią. Płynie się 120 metrów i jest to dość powolna i nudna podróż. Cóż, może dla dzieci będzie ona ekscytująca, dla mnie była po prostu nudna i nieciekawa. I nie zmieniły tego nawet opowieści panów odpychających łódkę. Zatem dorosłym tej atrakcji kopalni soli w Bochni nie rekomenduję – nic ciekawego i ekscytującego. A za dzieci się nie wypowiadam, bo nie mam i sam też zdziecinniały nie jestem 😉
Kaplica św. Kingi w kopalni w Bochni
Pożegnalnym akcentem jest zwiedzanie kaplicy św. Kingi. Tej samej, przez którą przejechaliśmy pociągiem, tuż po wejściu do kopalni w Bochni. Teraz jest czas na przyjrzenie się jej szczegółom. Historia kaplicy sięga odległych czasów, bo aż 1747 roku. Wtedy górnicy utworzyli tu kaplicę Świętych Aniołów Stróżów. Nazwa bardzo adekwatna, bo nie wiadomo było, czy uda się wyjść bezpiecznie na powierzchnię. Górnicy zatem modlili się o bezpieczeństwo. Zresztą o tym, jak bardzo górnictwo związane jest z religią, niech świadczy to, co już napisałem wyżej. Zamiast „Dzień dobry” pod ziemią mówi się „Szczęść Boże”

Najpiękniejszym artefaktem w kaplicy św. Kingi była dla mnie bez wątpienia rzeźbiona ambona, ołtarz kompletnie nie zrobił na mnie wrażenia. Ale dla innych najważniejszy może być np. stół przy którym w 1999 Jan Paweł II odprawiał mszę w Starym Sączu. Zaś jeśli ktoś lubi atmosferę świąt Bożego Narodzenia, to jest tu całoroczna szopka. Tak samo jak Grób Pański – by odwołać się do kolejnego chrześcijańskiego święta. Tak czy siak miejsce jest może i skromne oraz kameralne, ale na pewno ładne. Jest tu nawet chór, wykorzystywany podczas odbywających się tu nabożeństw, a oczy cieszy piękny solny żyrandol. Wierzącym przyda się informacja, że są tu relikwie św. Kingi.

Atrakcje techniki na powierzchni
I to koniec zwiedzania trasy turystycznej w kopalni. Jednak to nie koniec zwiedzania samej kopalni. Kolejna niesamowita atrakcja czeka na powierzchni. Czymś absolutnie wspaniałym, jest możliwość wejścia do hali, w której stoi doskonale zachowana i w pełni sprawna maszyna parowa, która wcześniej napędzała windy, sunące szybami w dół i górę kopalni. Wystarczyłoby podłączyć parę, a znów odzyskałaby młodość i wigor. Na potrzeby turystów przewodnik uruchamia elektryczność, która porusza tłoki i pokazuje, jak ta maszyna działała. Wspaniałe miejsce i przepiękny pomnik dawnej techniki!

Na sam koniec końców, przed kopalnią stoją także górnicze wagoniki i lokomotywa. Jeśli nie zdążyliście się z nimi sfotografować na dole, bo przewodnik gnał naprzód, to teraz będziecie mieli okazję, by zrobić to na spokojnie.
Kopalnia soli w Bochni – ceny biletów
Jest kilka opcji tras, zatem sami wybierzcie, co Was interesuje. Bilety można kupić online i okazuje się je na samym początku. Warto mieć już przygotowany QR kod.
Cena biletów uzależniona jest od terminu, w którym przyjedziecie zwiedzać. I tak:
- styczeń, luty, marzec, listopad grudzień: Bilet normalny kosztuje 71zł, zaś ulgowy to 57zł.
- kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik: Bilet normalny kosztuje 82zł, a ulgowy 63zł.
- Bilety rodzinne czyli 2+1 to w niższym sezonie koszt 160zł, a w wyższym 182zł.
Ale są też inne bilety rodzinne, sprawdźcie cenę na stronie kopalni, czyli tu. - Jeśli chcecie przepłynąć łodzią po słonym jeziorze, to za taką przyjemność trzeba dopłacić do bilety 20zł (bilet normalny)
- Pobyt w komorze ważyn: 68zł
Zasadniczo: jest wiele kombinacji biletów, zatem zapoznajcie się ze szczegółami na stronie internetowej kopalni.
Dojazd do kopalni soli w Bochni
Najwygodniej do kopalni dojechać własnym samochodem. Obok budynku kopalni znajduje się parking, więc nie będzie kłopotu z zaparkowaniem.
Jeśli jednak przyjechaliście np. z Krakowa lub innego miasta pociągiem, to ze stacji kolejowej Bochnia czeka Was półtorakilometrowy spacer do kopalni soli.
1 Comment
Jeszcze nigdy nie byłem w Bochni choć w tym orku planuje zwiedzić to miejsce. Fajnie je przedstawiliście, będę wiedział na co zwracać uwagę tam się wybierając. Jak sądzicie, lepiej jechać tam na 1 czy z 3 dni aby dobrze się rozejrzeć? Tego stołu do tenisa stołowego na dole się nie spodziewałem co jest na fotkach.