Wąwóz Świętej Królowej Jadwigi to bez wątpienia jedna z największych atrakcji turystycznych Sandomierza. Wąwóz ma długość około pół kilometra, a jego ściany wznoszą się nawet na wysokość 10 metrów. Jeśli dodamy do tego korzenie pobliskich drzew, rysuje się nam nader malownicze miejsce.
Wąwóz Królowej Jadwigi odwiedziłem dwa razy. Pierwszy raz wieczorem, tuż po przyjeździe do Sandomierza, a drugi raz kilkanaście godzin później, czyli wczesnym porankiem dnia następnego. Za pierwszym razem wygoniły mnie z niego komary, a za drugim… a to już zupełnie inna bajka! Bo też miejsce jest miejscami bajkowe.

Myślałem, że po naprawdę pięknym Wąwozie Korzeniowym z Kazimierza Dolnego, poprzeczka jest na tyle wysoko, że trudno ją będzie przebić. Jednak najbardziej znany wąwóz Sandomierza w mojej ocenie, robi jeszcze większe wrażenie. Wszystko przez skalę, bo przyznajcie, że 10 metrowa ściana z drzewami na szczycie po prostu robi wrażenie. Potężna przestrzeń zamknięta zieloną koroną i opleciona grubymi korzeniami.
Przyznaję, że wieczorny spacer po wąwozie to był raczej sprint. Nie popsikałem się repelentem na komary, zatem te wściekle mnie zaatakowały. Intensywniej usiłowały mnie pożreć tylko te na trasie do pobliskich Gór Pieprzowych. Dlatego idąc tam drugi raz o poranku, zabezpieczyłem się przed tymi insektami. Tym razem zacząłem spacer od dolnej części. Przyznam też, że to jest wejście z tak zwanego wysokiego C. Bo właśnie w tej części zbocza lessowego wąwozu są najbardziej widowiskowe i najwyższe.
Rano panuje tu cisza i dosłownie można usłyszeć komara w locie. O godzinie siódmej rano większość turystów woli po prostu spać. Dlatego podczas spaceru spotykam tylko jedną osobę. Dodatkowo tylko przez chwilę wąwóz pokrywa się z biegnącą nad nim drogą, zatem także samochody nie przeszkadzają w kontemplowaniu piękna i spokoju tego cudu przyrody. Droga wiodąca dołem jest szeroka i bez przeszkód. Ot, można co najwyżej spotkać jakąś gałąź, która kiedyś spadła zapewne podczas wichury. Zresztą sami widzicie na moim filmie, jak jest. Potężne lessowe ściany, z odsłoniętymi korzeniami w jednym miejscu, a w innych częściach mniej strome i porośnięte drzewkami. To one stabilizują grunt i zabezpieczają przed zbyt szybką erozją.

Jak powstaje wąwóz lessowy
Wąwóz Królowej Jadwigi powstał tak samo jak inne wąwozy tego typu. Wystarczyło sporo czasu i zmienne warunki pogodowe. Woda jak to woda, płynie z wyższego punktu do niższego, praw fizyki nie da się oszukać. I właśnie w taki sposób powstawał i wciąż powstaje i pogłębia się ten sandomierski wąwóz. Woda podczas opadów wybiera najprostszą drogę, by spłynąć do niedalekiej Wisły.
Płynąc niejako przy okazji zabiera ze sobą to, co może, czyli drobne cząsteczki lessowej gleby. I tym sposobem w dziesiątki, setki lat żłobi potężne wąwozy. A zabierając glebę, powoduje osuwiska, które odsłaniają np. potężne korzenie rosnących na zboczach drzew. Wygląda to po prostu pięknie i malowniczo.
W Sandomierzu przyroda tak się napracowała, że wąwóz Królowej Jadwigi liczy sobie aż 500 metrów. Chociaż przyznać trzeba, że jego górny odcinek początkowo nie jest spektakularny.

Legenda o Wąwozie Królowej Jadwigi
Nazwa „Wąwóz Królowej Jadwigi” nie wzięła się znikąd. Według legendy wspomniana królowa Jadwiga właśnie w tym wąwozie ugrzęzła podczas podróży zimą do Krakowa. Podróż nie była jakąś wyjątkową, bo przecież królowa często bywała na królewskim dworze w ówczesnej stolicy Polski. Pech jednak chciał, że tym razem sanie ugrzęzły w głębokim śniegu. (Ech te niegdysiejsze ostre i śnieżne zimy!) Na ratunek królowej pośpieszyli mieszkańcy pobliskiej wioski, którzy ugościli ją i przenocowali w jednej z chat. Jako podziękowanie królowa przekazała im swoje białe rękawiczki. Podobno to te, które można obejrzeć w lapidarium w Domu Długosza w Sandomierzu (skądinąd bardzo polecam, bo arcyciekawe to miejsce).

Inna legenda głosi, że nazwa wąwozu wzięła się od czynności prozaicznej: królowa Jadwiga spacerowała tędy, idąc do kościoła św. Jakuba. Co prawda dziś w okolicy nie ma gęstej zabudowy, ale niegdyś to w okolicach tego kościoła toczyło się życie Sandomierza. Dopiero później powstał dzisiejszy rynek i nowe centrum miasta.
Dojazd do Wąwozu Jadwigi

Na szczęście do wąwozu nie można wjeżdżać, nawet jest zakaz poruszania się na rowerach. Wszystko po to, by chronić to unikatowe miejsce.
Ale to nie kłopot, bo wąwóz znajduje się około 800 metrów od sandomierskiego rynku. Zatem to jest po prostu miły i przyjemny spacer. Oczywiście możecie też podjechać do wąwozu melexem, ale mówiąc uczciwie polecam spacer (jeśli tylko możecie), zawsze to zdrowiej. Warto też nadmienić, że przy krańcach wąwozu nie ma parkingu, zatem nie rozważajcie takiej opcji.